Komentarz I. Girkina -Striełkowa
Już pokrótce wyraziłem swoją opinię na temat zakończenia szturmu Bachmutu w „ Telegramie”. Ale czytając napięte i radosne komentarze na VKontakte, pomyślałem, że tutaj również trzeba będzie spokojnie i szczegółowo przejść przez tę operację, która jest teraz (aby przykleić „zwycięskie laury” na łysej głowie „Kucharza”) napompowana w każdy możliwy sposób.
A więc w skrócie.
1. Po upokarzających i prawie katastrofalnych jesiennych porażkach w obwodzie charkowskim, najpierw redukcji przyczółka chersońskiego pod naporem wroga, a następnie jego całkowitym opuszczeniu, Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej, przeprowadziwszy częściową „niedomobilizację" (bo jej stan prawny okazał się zupełnie niezrozumiały i ograniczał się jedynie do powołania do wojska 250-300 tys. i do niczego więcej) , popróbowali w trakcie zimowej kampanii ( która stopniowo przeszzła w wiosenną) wziąć rewanż„na froncie Donbasu. Dokładnie i tylko w Donbasie (Donieck-Ługańsk). Bo jeszcze wcześniej (wiosną ub.r. – po „deeskalacji”) Kreml przyjął ( pozostający niezmienionym do dziś) kurs na „zamrożenie konfliktu poprzez kompromisowe porozumienie z partnerami”. A w ramach „osiągnięcia tego porozumienia” żadne ofensywy w głąb tzw. „Ukrainy” w ogóle nie są brane pod uwagę - bez względu na to, jakie strategiczne perspektywy obiecują. Dlatego tylko „walcz w bitwie na wyniszczenie” na pozycji wroga w Donbasie w nadziei, że „wcześniej czy później partnerzy dojrzeją”. Kretynizm tej koncepcji i jej bezowocność są wyjątkowe. Ale jest to realizowane z tym samym ponurym i idiotycznym uporem, z jakim od 8 lat próbują wprowadzić w życie dokładnie te same „bezalternatywne porozumienia mińskie”. Począwszy od końca kwietnia ubiegłego roku wszystkie operacje ofensywne Sił Zbrojnych RF były prowadzone TYLKO w Donbasie. Nawet po zajęciu części obwodu charkowskiego wzdłuż linii Siewiersko-Donieckiego - nie zamierzali posuwać się na zachód od niego - zostali wypędzeni wyłącznie na południe - do najsilniej ufortyfikowanej aglomeracji słowiańsko-kramatorskiej. Z odpowiednim wynikiem...
2. To znaczy, rozpoczynając ofensywę w Donbasie późną jesienią ubiegłego roku, nasi „stratedzy wojskowi” ponownie próbowali rozwiązać dla kierownictwa politycznego zadanie, które nasi starsi kretyni „wyrysowali” sobie w głowach: „Całkowite wyzwolenie Donbasu i zacząć targować się z Kijowem i drogimi zachodnimi partnerami, aby narzucić im „status quo”: Krym, Donbas i Korytarz Krymski są za nami, do niczego więcej nie pretendujemy.
Jak widać, zadanie to nie zostało rozwiązane nawet w niewielkim stopniu w ciągu siedmiu miesięcy krwawych walk (w wielu rejonach - na przykład pod Awdiejewką i Marinką, prawie nieprzerwanie).
I fakt, że "Wagnerowi" - wyposażonemu i uzupełnionemu do połowy zimy tego roku. „według kategorii luksusu” – w końcu (kosztem prawie całkowitej utraty własnej piechoty) w ciągu wielomiesięcznej maszynki do mielenia mięsa udało im się „wycisnąć” dwa miasteczka – Soledar i Bachmut – to jedynie zwycięstwo taktyczne. A w związku z całkowitym niepowodzeniem zadania strategicznego - wzięcie Bachmutu jest przedstawiane jako „zwieńczenie przywództwa wojskowego” i „epokowa bitwa o światowym znaczeniu historycznym”.
3. Tymczasem - jak już wyżej zaznaczono - w całości operacja zakończyła się strategiczną porażką naszych wojsk. Wróg NIE został wyparty z Donbasu we wszystkich głównych kierunkach, w większości kierunków - w ogóle nie został odepchnięty.
Podczas ofensywy Siły Zbrojne FR zużyły dużo wyszkolonej żywej siły, wyczerpały niemal do dna zapasy broni, sprzętu i amunicji niezbędnej do dalszych działań ofensywnych.
Dlatego też „wyciskaniu” Bachmutu w ciągu ostatnich 2 miesięcy poświęcono większą uwagę – konieczne było osiągnięcie przynajmniej częściowego wyniku „dla propagandy”, żeby później „odetchnąć”… Więc jakby wygraliśmy… A wczoraj zatrzymaliśmy się jedynie na obrzeżach Bachmutu, ledwie doczołgaliśmy się do niego – nie mając siły by iść dalej...
4. Teraz należy zaczekać " w odpowiedzi" na „ ruch” wroga. Podobny do tego, który wykonał nieprzyjaciel we wrześniu, zaraz po tym, jak nasi dzielni generałowie w ciągu miesiąca „męczyli” maleńkie miasteczko Pieski na przedmieściach Doniecka.
Dlaczego myślę, że wróg wkrótce zaatakuje? - A, właśnie dlatego, że teraz ma największe szanse powodzenia. - Najlepsze jednostki uderzeniowe Sił Zbrojnych FR są wyczerpane wielomiesięcznymi walkami. Zapas amunicji jest minimalny. Jeśli np. wróg wybierze do ataku front doniecki (np. w kierunku Mariupola), to spotkają go jednostki i pododdziały mocno poobijane i „przerzedzone” przeniesieniem rezerw do Bachmutu. A jeśli zdecyduje się zaatakować na froncie zaporoskim, to może nie martwić się o stabilność swojej obrony na kierunku słowiańsko-kramatorskim i w okolicach Awdijewki.
5. I dlatego - uważam zwycięstwo pod Bachmutem za:
a) Od początku niepotrzebne („odwracanie uwagi na nieprzydatny obiekt”, pisałem o tym wielokrotnie);
b) Pyrrusowe. Nie było warte wysiłku i wydanych na nie pieniędzy, nawet w przybliżeniu.
MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ MYLĘ.
https://t.me/strelkovii/4962
https://t.me/strelkovii/4963
(tłum. PZ)
WPS
narodowiec, realista, wielopokoleniowy łodzianin, demaskator antypolskiej obłudy