Analizujemy ten proces, bo jest on wielką lekcją także dla naszych narodowych i suwerenistycznych działań.

 

 
US President Bill Clinton (R) shown in a file photo dated 23 October 1995 laughing as Russian President Boris Yeltsin jokes while making a statement to the media after their meeting in Hyde Park. The two met to discuss the situation in Bosnia.W sierpniu 1991 roku narodowo myślący Rosjanie podczas puczu Janajewa pierwszy raz podjęli próbę przeciwstawienia się syjonistyczno-anglosaskiemu scenariuszowi zniszczenia ZSRR i całego bloku krajów socjalistycznych, zwanego potocznie pieriestrojką. Gorbaczow, a w ślad za nim wasalni przywódcy krajów demokracji ludowej, a w większości sprzedajni agenci syjonizmu i międzynarodowej lichwy wpisali się w końcu lat 80-tych XX wieku w scenariusz tzw. Konsensusu Waszyngtońskiego.
Pucz Janajewa został stłumiony, ale Borys Jelcyn który na tej fali wyrósł na przywódcę Rosji stał się nie tylko grabarzem ZSRR, ale i zapoczątkował proces rabunkowej eksploatacji Rosji i niszczenia jej potencjału gospodarczo-militarnego przez sojusz anglosasko-syjonistyczny. W dwa lata później, w październiku 1993 roku podjęto kolejną próbę odwrócenia procesu niszczenia Rosji. Została ona krwawo stłumiona, a oligarchiczo-syjonistyczny układ wyszedł zwycięsko i aż do czasów prezydentury W.Putina stał się hegemonem.
W chwili obecnej w dalszym ciągu pozostaje on nie do końca pokonany choć umiejętna polityka W.Putina pozwoliła zatrzymać proces degradacji Rosji. Mylą się jednak ci, którzy uważają, że walka została już w pełni zakończona zwycięstwem narodowo i patriotycznie myślących Rosjan.
Analizujemy ten proces, bo jest on wielką lekcją także dla naszych narodowych i suwerenistycznych działań.
PZ
 
Kilka uwag na początek:
28 proc. obywateli Rosji uważa, że przyczyną krwawych wydarzeń w Moskwie w październiku 1993 roku była nieodpowiedzialna polityka ówczesnego prezydenta Federacji Rosyjskiej Borysa Jelcyna – wynika z najnowszego sondażu Centrum Analitycznego Jurija Lewady.
18 proc. Rosjan ocenia, że dwudniowa wojna domowa, do jakiej doszło wtedy w stolicy Rosji, była konsekwencją reformatorskiej polityki zapoczątkowanej w drugiej połowie lat 80. przez prezydenta ZSRR Michaiła Gorbaczowa. Tylko 9 proc. obywateli FR odpowiedzialnością za tamtą tragedią obarcza komunistycznych i nacjonalistycznych ekstremistów.
Jednocześnie 35 proc. Rosjan jest zdania, że do otwartego konfliktu zbrojnego na ulicach Moskwy przyczynił się wówczas brak zdecydowania ze strony armii i wojsk wewnętrznych MSW.dane z 2013 r. za: http://dzieje.pl/aktualnosci/20-rocznica-puczu-przeciwko-prezydentowi-borysowi-jelcynowi)
aczkalow
Władisław Aleksiejewicz Aczałow, generał-pułkownik,  ros. Владислав Алексеевич Ачалов; (ur. 13 listopada 1945 w Atamaszu, zm. 23 czerwca 2011 wMoskwie) – radziecki i rosyjski oficer służący w wojskach pancernych i powietrznodesantowych, w latach 1989−1990 dowódca wojsk powietrznodesantowych.
WSTĘP
Zjazd Deputowanych Ludowych FR i Rada  Najwyższa FR, które w grudniu 1991 roku nie wykazały sprzeciwu wobec rozwiązania ZSRR, w 1993 roku były już organami zdominowanymi przez antyliberalną opozycję dążącą do restytucji imperium. Po dymisji J. Gajdara wzrosła rola Rady Bezpieczeństwa[1], która stopniowo uzyskiwała samodzielność polityczną.  Umocnienie się tego organu było związane z narastającym zagrożeniem dla stabilności państwa zarówno ze strony separatystycznych ruchów entonacjonalistycznych, jak i opozycji antyliberalnej
Wydarzenia 1993 roku stały się swego rodzaju mitem genealogicznym ugrupowań odwołujących się do sojuszu ideowego radykalizmu lewicy i prawicy. Był to jedyny moment w najnowszej historii Rosji, gdy doszło do walk zbrojnych między prozachodnimi liberałami i antyokcydentalistycznymi mocarstwowymi patriotami. Nigdy wcześniej ani później linia podziału między zwolennikami implementacji zachodniego modelu społeczno-politycznego (demokracji parlamentarnej,  kapitalizmu i liberalizmu) a zwolennikami alternatywnej, rosyjskiej drogi rozwoju nie była tak wyraźna i jednoznaczna. Działające później organizacje polityczne i ugrupowania intelektualne odwołujące się do jakiejś wersji sojuszu nacjonalistów i komunistów bardzo często odwoływały się do dziedzictwa wydarzeń 1993 roku w swojej ideologii i propagandzie. Udział w „powstaniu październikowym” nobilitował; każdy weteran obrony Białego Domu cieszył się w kręgach opozycji antysystemowej estymą i szacunkiem. Większość liderów i czołowych działaczy istniejących później organizacji antyliberalnych brała aktywny udział w obronie Białego Domu, uznając swoją dalszą działalność polityczną za dalszy ciąg tej samej bitwy z okcydentalistycznym liberalizmem.
 
Teza o powstaniu swoistej mitologii wydarzeń październikowych jest o tyle uprawniona, że w późniejszych wspomnieniach i publicystyce obrońców Białego Domu wydarzenia październikowe zyskały nową, symboliczną wymowę, przestały jawić się jako kryzys polityczny i rezultat walki o władzę dwóch obozów politycznych, a zyskały wymiar eschatologiczny; często urastały do rangi manichejskiej konfrontacji Dobra i Zła, starcia sił Światła i Ciemności. Uczestnikiem obrony Białego Domu był Aleksander Dugin, późniejszy współzałożyciel Partii Narodowo-Bolszewickiej i twórca ideologii eurazjatyzmu, który w jednym z udzielonych wywiadów powiedział:
 
„Byłem po stronie <<Białego Domu>>, byłem w Ostankino pod ostrzałem. To był mój obóz, i on pozostanie  moim. Jelcyn – przestępca numer 1, on doprowadził do upadku wielkie państwo, sprzedał Rosję oligarchom, atlantystom i rusofobom. Wodzowie wielkiego powstania nie zdołali sprostać historycznemu wyzwaniu, wykazali wątłość i niemoc i zwyciężyć nie mogli z założenia. (…) Za swój kraj, za Rosję, za sprawiedliwość społeczną, za ideę, za naród i słuszne przekonania polityczne trzeba było strzelać i bić się. Prawda i dobro wymagają od nas odwagi i sprawiedliwości. Nasz wróg – wróg Rosji, atlantyzm, globalizm, oligarchiczny liberalizm – powinien był zostać unicestwiony bez litości, inaczej on unicestwi nas. Jeśli zwyciężylibyśmy w roku 1993, byłbym szczęśliwy. To byłoby zwycięstwo światła nad ciemnością,  prawdy nad kłamstwem.
 
TREŚĆ
– wrzesień i październik przeciwko Jelcynowi wystąpiło wielu jego dawnych współpracowników, zawarli sojusz z dawnymi wrogami, Narodowymi Komunistami, których Janow, nazwał „uciekinierami”
-październik 93 i sierpień 91 dokonał się pod podobnymi socjal-mocarstwowymi hasłami, narodowi komuniści jak Prochanow, A. Makaszow i W. Aczałow, którzy w 1991 roku udzielili aktywnego wsparcia GKCzP, postrzegali obronę konstytucji przed autorytarnymi zakusami prezydenta jako dalszy ciąg tej samej walki o ocalenie ojczyzny przed okupacją Zachodu i międzynarodowego kapitału spekulacyjnego
-przywódcy powstania z 93 roku Chasbułatow i Ruckoj używali już dyskursu obrony demokracji przed autorytaryzmem
-symboliczny sojusz nacjonalistów i komunistów demonstracja 23 luty 1992 r. bojówki komunistów i nacjonalistów przerwały kordon milicji, było głośno w mediach Jewgienij Krasnikow pisał: „rola <<ofiar milicyjnej przemocy>> przypieczętowała sojusz komuno-patriotów, który wówczas zdecydowanie zyskał na popularności”. 27 lutego 1992 roku w moskiewskim Domu Rad zorganizowany został kongres zjednoczonej opozycji, w którym wzięli udział zarówno komuniści (Ruch Inicjatywy Komunistycznej, Organizacja Młodzieżowa „Inicjatywa Komunistyczna”, stowarzyszenie „Lenin i Społeczeństwo”, członkowie RKRP i zdelegalizowanych KPZR i KP RFSRR), jak i mocarstwowi nacjonaliści (Komitet Antysyjonistyczny, Partia Odrodzenia Rosyjskiego); Za stołem prezydialnym zasiedli wówczas Aleksander Prochanow, Władimir Żyrinowski i Iwan Połozkow, który wygłosił przemówienie o „zagrożeniu narodowo-państwowej katastrofy”. Podczas otwartej dyskusji pojawiły się głosy z sali o „konieczności zjednoczenia idei <<białej>> i <<czerwonej>>
 
– W rządowej propagandzie nadzwyczaj często stosowana była zbitka pojęciowa „czerwono-brunatni”, pojawiło się także równie pejoratywne określenie „sowok” oznaczające osobę ukształtowaną mentalnie przez ZSRR, odczuwającą nostalgię po utraconym imperium.
-po tych wydarzeniach pojawił się termin o sojuszu „czerwonobrunatnym”, początkowo pejoratywne znaczenie nadane przez pro jelcynowskie media, potem sami nacjonalkomuniści tak siebie nazywali i straciło to obraźliwy wydźwięk
-Oleg Masłow i Aleksander Prudnik w artykule poświęconym frazie „czerwono-brunatni” twierdzą, że został stworzony na potrzeby propagandy i miał od samego początku na celu zdyskredytowanie opozycjonistów:
-Wassilij Trostnikow w swoim artykule analizując pojęcie „czerwono-brunatni” dostrzegł w Rosji sprzyjające warunki dla sojuszu politycznego komunistów i nacjonalistów, uznając bolszewizm za specyficznie rosyjski wariant marksizmu, nie mający wiele wspólnego ze swoim kosmopolityczno-internacjonalitycznym odpowiednikiem na Zachodzie:
„Kiedy mówi się o czerwono-brunatnych, ma się na myśli sojusz komunistów z nacjonal-patriotami. Pojawia się jednak pytanie: czy taki sojusz jest w ogóle możliwy? Z teoretycznego punktu widzenia jest niemożliwy. Komuniści wyznają internacjonalizm – patrioci odrzucają go; komuniści wynoszą na piedestał walkę klas – patrioci wzywają do harmonii społecznej mającej na celu rozkwit ojczyzny; komuniści nazywają religię <<opium dla ludu>> i sprowadzają byt do materii – patrioci głoszą wiarę religijną i uważają materializm za niebezpieczną zarazę przyniesioną z Zachodu.  O jakim sojuszu może byc tu mowa? Tym niemniej on istnieje, i nie tylko po prostu istnieje, ale stanowi jeden z najważniejszych czynników kształtujących rzeczywistość polityczną Rosji współczesnej. Oznacza to, że teoria czegoś nie bierze pod uwagę i trzeba ją poprawić. Trzeba przyjrzeć się temu zjawisku w jego żywej postaci, by zrozumieć jek obie strony mogą współpracować, choć powinny być zajadłymi wrogami. Jeśli zapytać o to ludzi określających się jako patrioci, usłyszeć można jedną tylko odpowiedź: dziś komuniści nie są już tacy jak kiedyś, Rosja ich odmieniła, przetrawiła, stali się normalnymi Rosjanami. To samo mówią o sobie sami komuniści”.
-świadectwem popularności haseł antyliberalnych był wiec zorganizowany przez komunistów i cześć deputowanych 17 marca 1992 roku w rocznicę referendum o zachowaniu ZSRR, przyszło 100 000 ludzi: dominowały hasła antykapitalistyczne, mocarstwowe i antysyjonistyczne  (coraz częściej)
-słabością antyliberałów był brak finansów i dostępu do mediów elektronicznych jedyne media jakimi dysponowano to : Dień”, „Prawda” i „Sowietskaja Rossija”
– 11 czerwca 92 r. narodowi komuniści rozpoczęli blokadę telewizji Ostankino nazywanej „imperium kłamstwa”, mer Moskwy Jurij Łużkow nazwał okupujących czerwono-brunatnymi potworami
-1 października 1992 roku w gazecie „Sowietskaja Rossija” opublikowano list otwarty „Do obywateli Rosji” zawierający wezwanie do zjednoczenia wszystkich sił patriotycznych mającego na celu uratowanie państwa przed upadkiem. 38 działaczy organizacji komunistycznych i nacjonalistycznych podpisało manifest, w którym ogłoszono powołanie do życia bloku organizacji opozycyjnych pod nazwą „Front Ocalenia Narodowego”.
Hasłem przewodnim  kongresu było zakończenie wojny między „białymi” i „czerwonymi”, którzy mieli odtąd zjednoczyć się w obliczu śmiertelnego zagrożenia. Oba obozy – patriotyczny i komunistyczny – połączyć miała miłość do Rosji i  sprzeciw wobec polityki prowadzonej przez B. Jelcyna i J. Gajdara. Symbolem pojednania zwaśnionych ruchów były dwa skrzyżowane sztandary zawieszone na ścianie sali konferencyjnej. Pierwszym była czerwona flaga Związku Radzieckiego, drugim – czarno-złoto-biała flaga carskiej Rosji.
– Przemawiali m.in Baburin i Ziuganow
Najważniejsze przemówienie programowe wygłosił jednak redaktor naczelny gazety „Dień” Aleksander Prochanow. Od tego momentu to właśnie on uważany był za najwybitniejszego ideologa Frontu:
Dziś w Rosji władzę sprawuje obcy wywiad! Gorbaczow to przestępca, odpowiedzialny za zbrodnie przed wszystkimi epokami i narodami! Tragedia czerwono-białej konfrontacji powinna zostać przezwyciężona raz na zawsze, w ideologii sprzeciwu powinny zlać się w jedność dwie wielkie idee – czerwona i biała!
 Front Ocalenia Narodowego stawiał sobie za zadanie utworzenie „rządu ocalenia narodowego”, odbudowę rosyjskiej mocarstwowości militarnej i gospodarczej oraz przywrócenie państwa związkowego w granicach Związku Radzieckiego.
-Znaczne kontrowersje wzbudziła współpraca Frontu Ocalenia Narodowego z faszyzującą Rosyjską Jednością Narodową (Russkoje Nacionalnoje Jedinstwo, RNE) Aleksandra Barkaszowa, o charakterze rasistowskim i etnocentrycznym.
– Otwarcie ruchu komunistycznego na współpracę nie tylko z mocarstwowymi patriotami i nacjonalistami, ale także z działaczami bliskimi faszyzmowi tłumaczył redaktor naczelny czasopisma „Mołodoj Kommunist” Paweł Byliewskij w wywiadzie udzielonym niemieckim anarchistom-autonomistom, ciekawy cytat:
„Osobiście sądzę, że dla Barkaszowa faszyzm to tylko przykrywka rzeczywistej działalności. (…) Brzmi to paradoksalnie, ale tak to wygląda: Barkaszow i ludzie noszących na kurtkach słowiańską swastykę w rzeczywistości walczą z faszyzmem (…) Barkaszow i jego tak zwani <<faszyści>> (…) bronią konstytucji radzieckiej, rad robotniczych, parlamentaryzmu i wolności druku. (…) Powinniśmy patrzeć realnie na to, co oni robią, nie zwracając uwagi na symbolikę, jaką noszą. Ludzie Barkaszowa, którzy nazywają siebie faszystami, walczą o demokrację”.
 Niektórzy działacze lewicowi (zwłaszcza zwolennicy nurtu trockistowskiego) odmówili jakiejkolwiek współpracy z radykałami prawicowymi, wskazując na niebezpieczeństwo faszyzacji ruchu komunistycznego.
-Na podobnej zasadzie część nacjonalistów uważała, że współpraca mocarstwowych patriotów z komunistami wzmacnia jedynie skrajną lewicę twierdził tak np Dmitrij Rogozin, przewodniczący Związku Odrodzenia Rosji
– Front Ocalenia Narodowego zjednoczył pod swoimi sztandarami wiele wyrazistych, charyzmatycznych indywidualności o bardzo różnych orientacjach światopoglądowych i biografiach
– Światopogląd przeciętnego radykalnego opozycjonisty był oparty na dwóch fundamentach. Pierwszym z nich był antyokcydentalizm, drugim –mocarstwowość, często przybierająca postać tęsknoty za utraconą potęgą państwa (utożsamianą już to z okresem imperialnym, już to z radzieckim)
– Pytanie o to, jak mógł powstać jednolity front antyliberalny, zadawał sobie amerykański liberalny politolog pochodzenia rosyjskiego Aleksandr Janow. Dokonał on (uproszczonego i tendencyjnego) podziału opozycjonistów na „białych”, którzy dążą do wojny totalnej z Zachodem, ale jednocześnie nienawidzą komunizmu, „czerwonych”, pragnących wskrzeszenia ZSRR, „brunatnych”, marzących o dyktaturze narodowej „bez Żydów i komunistów” i wczorajszych demokratów, „uciekinierów” z obozu jelcynowskiego, pragnących zbudowania w Rosji republiki parlamentarnej przy jednoczesnym odsunięciu od władzy znienawidzonej ekipy B. Jelcyna i J. Gajdara
-Trzy pierwsze wymienione obozy („biali”, „czerwoni” i „brunatni”) mogli wprawdzie czerpać inspiracje z pewnych aspektów myśli Zachodu, jak konserwatyzm, marksizm czy faszyzm, zdecydowanie odrzucali jednak wartości cywilizacji zachodniej w jej modernistycznym, liberalnym wydaniu. To właśnie antyokcydentalizm stanowił ideologiczne spoiwo wszystkich antyliberalnych ruchów politycznych. Czwarty obóz, określony pejoratywnym mianem „uciekinierów” nie wykształcił spójnej doktryny politycznej. Dawni działacze ruchu liberalno-demokratycznego zaczynali dostrzegać znaczenie wyjątkowości rosyjskiego rozwoju cywilizacyjnego i autonomię aksjologiczną Rosji względem Zachodu. Przykładem może być tu ewolucja światopoglądowaR. Chasbułatowa.: Przewodniczący Rady Najwyższej jeszcze na początku 1992 roku był bliskim politycznym i ideologicznym sojusznikiem B. Jelcyna, natomiast w 1993 roku, po przejściu do opozycji i zawarciu sojuszu z antyliberałami, publikował w prasie artykuły, w których dowodził:
niekompatybilności instytucji zachodnich społeczeństw burżuazyjnych z uduchowioną i kolektywistyczną rosyjskiego społeczeństwa, którą ukształtowały wieki życia we wspólnotach agragnych i uczestnictwo w powszechnych soborach ziemskich”. W ten sposób R. Chasbułatow dowodził, że system rad delegatów, jako forma demokracji wiecowej, jest dla Rosji lepszą od zachodniego parlamentaryzmu formą organizacji politycznej społeczeństwa
-Trzy dni po Kongresie Założycielskim Frontu Ocalenia Narodowego Jelcyn dekretem o „obronie ustroju konstytucyjnego” wyjął go spod prawa
-Zjednoczony blok narodowo-komunistyczny nie zaprzestał działalności, lekceważąc wydany przez B. Jelcyna akt prawny. Fakt, że w marcu 1993 roku Sąd Najwyższy uchylił dekret prezydenta z powodów proceduralnych, nie miał istotnego znaczenia
-nowy rząd Czernomyrdina  kontynuował neoliberalno-monetarystyczną politykę J. Gajdara. Wprowadzona na mocy dekretu prezydenta 1 października 1992 roku prywatyzacja „voucherowa” uruchomiła falę spekulacji i spotkała się z niezrozumieniem ze strony społeczeństwa, co znacznie zwiększyło popularność radykalnej opozycji głoszącej hasła antykapitalistyczne i pryncypialnie wrogiej prywatyzacji.
– w państwie zapanowała dwuwładza; zwolennicy kontynuowania liberalnego kursu reform wspierali charyzmatycznego prezydenta B. Jelcyna, podczas gdy opozycjoniści (najbardziej aktywną część których stanowili zwolennicy syntezy komunizmu i nacjonalizmu) konsolidowali się wokół Rady Najwyższej.Liderami coraz bardziej bezkompromisowej antyprezydenckiej opozycji zostali dwaj politycy umiarkowani – Ruckoj i Chasbułatow. Obaj przywódcy obozu antyjelcynowskiego pozostawali pod nieustanną presją nacjonalistów i komunistów stanowiących ogromną część ich zwolenników, toteż głoszone przez nich poglądy również ulegały nieustannej radykalizacji.
-były referendum oczywiście tak skonstruowanego z takimi pytaniami by zwycięzca został Jelcyn, ostatecznie  żadna ze stron nie czuła się zwycięską
opozycja obrała kurs na pozaparlamentarne formy walki politycznej
Do demonstracji antyrządowej doszło 1 maja 1993 roku. Demonstrację organizowały trzy najpotężniejsze siły opozycyjne – ruch „Rosja Pracownicza”, Front Ocalenia Narodowego i KPRF. Nastroje demonstrantów były radykalne, doszło do starć z milicją – jedynym rezultatem tego faktu były masowe zatrzymania uczestników demonstracji. Ponadto, 579 demonstrantów trafiło do szpitali w wyniku odniesionych obrażeń.     
-Jelcyn określił ją jako cytuję „próbę przejęcia władzy przez ekstremistyczną komunistyczną mniejszość”, natomiast R. Chasbułatow ogłosił, że „miało miejsce starcie między szerokim sojuszem sił antymafijnych, a skupioną w aparacie władzy mafią
– Do równie brutalnej konfrontacji doszło w rocznicę zwycięstwa nad faszyzmem 9 maja 1993 roku; A. Ruckoj i R. Chasbułatow nie zostali dopuszczeni przez prezydencką ochronę do złożenia wieńców pod Grobem Nieznanego Żołnierza; doszło do walk ulicznych między  zwolennikami i przeciwnikami B. Jelcyna.
-obie strony (prezydencka i parlamentarna) miały odmienne wizje przezwyciężenia kryzysu, powstały też dwa projekty konstytucji
– Zjednoczona opozycja narodowokomunistyczna podejmowała próby konsolidacji szeregów. W dniach 24 i 25 lipca 1993 roku odbył się II Kongres Frontu Ocalenia Narodowego, mający na celu przekształcenie frontu z luźnej koalicji sił komunistycznych i mocarstwowych w scentralizowaną organizację. Przeszkodą w procesie unifikacji frontu okazały się sprzeczności ideologiczne i osobiste ambicje niektórych liderów.
– Najsilniejszy cios Frontowi Ocalenia Narodowego zadała jednak legalizacja Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej w lutym 1993 roku i przyjęcie przez nią patriotycznej platformy programowej. Wielu patriotów, którzy w przeszłości byli szeregowymi członkami KPZR, powróciło na łono partii komunistycznej; z ich punktu widzenia amorficzna koalicja, jaką nadal był Front Ocalenia Narodowego, nie mogła wytrzymać konkurencji ze zdyscyplinowaną partią,  której program polityczny nie różnił się istotnie od programu Frontu.
– Wybrane zostało nowe kierownictwo Frontu wskazujące na ewolucję organizacji w kierunku lewicowym. Tym samym Front Ocalenia Narodowego przestał pełnić rolę centrum zjednoczonej opozycji nacjonalistyczno-komunistycznej. Nie oznaczało to jednak bynajmniej ani marginalizacji Frontu, ani tym bardziej rozpadu sojuszu politycznego radykalnych organizacji lewicowych i prawicowych. Sojusz „czerwono-brunatny” umacniał się – komuniści i nacjonaliści byli zmuszeni współpracować w obliczu coraz bardziej autorytarnego kursu B. Jelcyna – jednak współpraca radykałów przybrała formę niesformalizowanej koalicji
-we wrześniu 1993 r. Jelcyn przeszedł do ofensywy politycznej. 1 września 1993 roku wydał dekret nr 1328, na mocy którego tymczasowo odsunął od pełnionych obowiązków wiceprezydenta A. Ruckiego w związku z ciążącymi na nim zarzutami korupcyjnymi. Dekret ten był bezprawny, albowiem obowiązująca konstytucja nie przewidywała możliwości odwołania wiceprezydenta przez prezydenta.
-Przewodniczący Rady Najwyższej FR podczas spotkania z przedstawicielami lokalnych rad delegatów powiedział, że „rady to naród”   (sowiety – eto narod), natomiast wiceprezydent coraz bardziej otwarcie wzywał do odrodzenia ZSRR – „uratować nas może tylko solidarność w odtworzeniu Związku Radzieckiego”
Za początek decydującej fazy starcia obozu prezydenckiego z opozycją antyliberalną należy uznać 21 września, gdy  B. Jelcyn wydał dekret nr 1400 zatytułowany O stopniowej reformie konstytucyjnej w Federacji Rosyjskiej. Na mocy tego dokumentu prezydent  postanowił odebrać władzę ustawodawczą Zjazdowi Deputowanych Ludowych i jego organowi, Radzie Najwyższej, powołując w ich miejsce nowy parlament. Posiedzenia dotychczasowych organów ustawodawczych zostały zakazane. Wybory miały odbyć się w dniach 11-12 grudnia 1993 r
-Dekret 1400 był niezgodny z obowiązującą konstytucją. Nie krył tego sam B. Jelcyn, który w swoim orędziu wypowiedział słowa: „Obowiązująca Konstytucja nie umożliwia mi tego [przezwyciężenia paraliżu władzy państwowej]. Obowiązująca Konstytucja nie zawiera także procedur przyjęcia nowej Konstytucji
– Po telewizyjnym orędziu Jelcyna zorganizowane zostało posiedzenie Rady Ministrów. Choć premier W. Czernomyrdin i wicepremier J. Gajdar wcześniej odradzali prezydentowi sięganie po radykalne rozwiązania, teraz jednoznacznie poparli B. Jelcyna, podobnie jak wszyscy pozostali ministrowie; wyjątkiem był trzydziestotrzyletni minister stosunków gospodarczych z zagranicą Siergiej Głaziew, który złożył dymisję.
– po zakończeniu prezydenckiego orędzia R. Chasbułatow wygłosił przemówienie, w którym nazwał decyzję B. Jelcyna „zamachem stanu”, a także mianował ambitnego generała Władisława Aczałowa, byłego wiceministra obrony ZSRR „naczelnikiem obrony Białego Domu”
-Deputowani do Rady Najwyższej i wspierający ich wiceprezydent A. Ruckoj zdecydowali się na otwartą antyprezydencką rebelię w obronie konstytucji pod hasłami narodowo-patriotycznymi i socjalistycznymi. Do buntu przyłączyła się także większość pozaparlamentarnych przeciwników władzy Jelcyna
OBRONA „BIAŁEGO DOMU”
– Już kilka godzin po podpisaniu przez B. Jelcyna dekretu nr 1400 wokół siedziby Rady Najwyższej (Domu Rad, popularnie nazywanego Białym Domem) wokół gmachu parlamentu zaczęli gromadzić się obywatele, protestujący przeciw stale pogarszającej się za sprawą rządów ekipy B. Jelcyna sytuacji życiowej i wyrażający swoje poparcie dla antyprezydenckiej opozycji. Wśród uczestników mitingu było wielu przedstawicieli różnych organizacji i grup społecznych – miedzy innymi komuniści, nacjonaliści, monarchiści, przedstawiciele spauperyzowanej w wyniku reform inteligencji, górnicy, weterani, kozacy, inwalidzi, ofiary katastrofy w Czernobylu, emeryci, renciści, studenci i inni[2]. Osobną grupę stanowili obywatele innych państw – wśród nich weterani-ochotnicy z nieuznawanej Republiki Naddniestrzańskiej, którzy już wcześniej nielegalnie przeprawili się do Moskwy, by wspomóc Radę Najwyższą  . Na miejscu pojawiła się też niewielka grupa zachodnich eurazjatystów i narodowych bolszewików; najsłynniejszym z nich był Michel Schneider, współpracownik belgijskiego geopolityka Jeana Thiriarta, redaktor pisma „Nationalisme et Republique”, głoszącego  eurazjatyzm i antyamerykanizm połączone z radykalizmem społecznym. Wokół siedziby parlamentu nieumiejętnie wznoszono prowizoryczne barykady i szańce. Większość mieszkańców Moskwy zdawała się Dziennikarka gazety „Kommiersant” Weronika Kucyłło tak opisuje wieczór 21 sierpnia:
Atmosferę pierwszego dnia otwartej konfrontacji obu ośrodków władzy przedstawił w swoim reportażu Eduard Limonow, późniejszy lider Partii Narodowo-Bolszewickiej, który od samego początku brał udział w antyprezydenckiej rebelii:
21 września 1993 roku, godz. 20:50. Przerażająca ciemność, rozjaśniana gdzieniegdzie przez nieliczne płomienie ognisk (…) słychać rozmowy na razie jeszcze stosunkowo nielicznego tłumu gromadzącego się wokół Białego Domu. Czuje w nozdrzach zapach jesieni. Spaceruję z korespondentem wojennym „Dnia” Szuryginem, obchodzimy  nieumiejętnie skonstruowane, niezdarne, jakieś takie dziecinne barykady, zmierzamy w kierunku budynku. Z nami – nieduży oddział naszych. Uczucie pobudzenia, podniecenia.
            Wejście nr 20. Korytarz. Schodzą się pierwsi ochotnicy. Same oryginalne typy. (…) Grupa wyrostków, na oko uczniowie, z ekwipunkiem wojsk desantowych – oprócz broni. (…) Wysoko zaczesana kobieta w czarnym skórzanym płaszczu o trupiobladej twarzy. „Śmierć? Bogini śmierci?” – próbuję właściwie ją określić. Zauważyłem, że tego rodzaju dziwne kobiety  pojawiają się zawsze we wszystkie krytyczne momenty historii. (…)
Podchodzę do generała w kapeluszu i pytam:
–    A broń?  Dacie karabiny?
  • Będzie atak, damy karabiny
  • Zdążycie?
Kiwnął głową na znak potwierdzenia. Ja nie byłem pewien, czy zdążą
 Symbolem rebelii stały się trzy sztandary: czarno-złoto-biała flaga Imperium Rosyjskiego, czerwona flaga radziecka z sierpem i młotem, i sztandar marynarki wojennej z niebieskim krzyżem na białym tle. Wśród obrońców Białego Domu zupełnie niewidoczna była biało-niebiesko-czerwona oficjalna flaga Federacji Rosyjskiej, określana przez opozycjonistów pogardliwym mianem „własowskiej”.
-Limonow w jedny z wywiadów w czasie obrony stwierdzi,  że cytują: choć zwycięstwo jest odległe i nie wiadomo czy nastąpi, to wreszcie nie jest mu wstyd za jego własny naród, który – po długotrwałych upokorzeniach – poderwał się na bunt…
Charakterystyczną cechą oświadczeń wydawanych przez obrońców Białego Domu jest całkowita nieobecność treści ideologicznych. Nie padają tu nawet charakterystyczne dla wcześniejszych i późniejszych odezw zjednoczonej opozycji ogólne hasła mocarstwowe, patriotyczne i antyliberalne, które zazwyczaj służyły za swego rodzaju „wspólny  mianownik” sojuszu komunistów i nacjonalistów. Surogatem ideologii w dokumencie jest opozycyjność wobec Prezydenta FR i jego polityki. Można przypuszczać, że była to jedyna kwestia, w której zdołali osiągnąć konsensus przedstawiciele nadzwyczaj różnorodnych organizacji – wśród sygnatariuszy dokumentu znaleźli się komuniści, monarchiści, socjaldemokraci, konstytucyjni demokracji, chrześcijańscy demokraci, nacjonaliści, mocarstwowi patrioci i faszyzujący militaryści…
-Szefem sztabu generalnego i wiceministrem obrony został lider Frontu Ocalenia Narodowego gen. A. Makaszow. Zgodnie z obowiązującą ustawą zasadniczą, obowiązki prezydenta tymczasowo przejął wiceprezydent A. Ruckoj, któremu powierzono także obowiązki głównodowodzącego obroną Białego Domu. Pierwszą decyzją p.o. prezydenta było wydanie odezwy do obywateli Rosji utrzymane w poetyce dokumentów sojuszu narodowo-komunistycznego:
„„Nad państwem zawisła groźba faszystowsko-dyktatorskiego reżimu. Biorę pełną odpowiedzialność za swoje słowa. Działania awanturników w dziedzinie polityki i gospodarki zniszczyły Związek Radziecki, zalali krwią nasze republiki, spowodowali nędzę narodu. Zwracam się do was jako człowiek, który składał przysięgę na wierność Ojczyźnie: nie podporządkowujcie się antynarodowemu reżimowi Jelcyna. Akcja wszechrosyjskiego strajku może uratować sytuację.
Wzywam was nie do obrony Chasbułatowa i Ruckiego, Rady Najwyższej i Zjazdu. Wzywam was do obrony Konstytucji i Prawa
– Odpowiedzią oficjalnych władz Federacji Rosyjskiej była pełna blokada gmachu Białego Domu – 24 listopada 1993 roku odcięto dostawy energii elektrycznej i wody bieżącej do budynku. Obowiązywała pełna blokada informacji – oficjalne środki masowego przekazu milczały na temat eskalacji kryzysu konstytucyjnego. Dom Rad otaczał potrójny pierścień – na linii barykad stali ochotnicy pełniący wartę, przed linią drutu kolczastego – nieliczni umundurowani milicjanci lojalni wobec Rady Najwyższej, za ogrodzeniem – uzbrojone oddziały milicji OMON uznające zwierzchnictwo prezydenta B. Jelcyna i mera Moskwy J. Łużkowa.
-Od momentu rozpoczęcia kryzysu konstytucyjnego wśród przeciwników prezydenta istniały dwie rywalizujące frakcje. Pierwsza – umiarkowana – utożsamiana była m.in. z przewodniczącym Izby Narodowości Ramazanem Abdułatipowem i przewodniczącym Rady Republiki Wieniaminem Sokołowem. Drugą – nastawioną na konfrontację, wiązano z nazwiskami liderów ugrupowań radykalnych – S. Baburinem, A. Makaszowem, A. Barkaszowem i W. Anpiłowem
-. Zasłużeni działacze opozycji antyliberalnej często wyrażali niezadowolenie z faktu, że na czele opozycji antyjelcynowskiej stanęli ludzie, którzy – jak A. Ruckoj i R. Chasbułatow – jeszcze niedawno byli najbliższymi współpracownikami B. Jelcyna. Pisze o tym E. Limonow: „: „Anpiłow był pierwszym, który poderwał ludzi na bunt juz 7 listopada 1991 roku. A teraz na czele buntu stoją inni. To paradoksalne, ale ci, przeciw którym on wówczas się buntował. Parlament był wtedy na stronie Jelcyna. My – Anpiłow energią i głosem, ja – energią i artykułami, Prochanow – energią i gazetą, jako pierwsi wzywaliśmy ludzi do buntu
– Charakterystyczne dla obozu obrońców Białego Domu było stopniowe umacnianie się radykałów politycznych i militarystów, a także marginalizacja sił umiarkowanych. Wzrostowi znaczenia sojuszu politycznego nacjonalistów i komunistów sprzyjała atmosfera oblężonej twierdzy i coraz bardziej powszechne przekonanie o nieuchronności konfrontacji. Zwraca na to uwagę niechętny obrońcom Rady Najwyższej Igor Małow.
„Biały Dom nie zdołał pozbyć się <<czerwono-brunatnego>> piętna; co więcej, obraz ten wydawał się wzmacniać. Niefaszystowskie i niekomunistyczne partie zachowywały bierność. Nie została zorganizowana ani jedna, choćby nieduża,  demonstracja poparcia dla Rady Najwyższej, której nie zdominowałyby czerwone sztandary i brunatne hasła.  Jeśli chodzi o bojowe drużyny Aleksandra Barkaszowa i Wiktora Anpiłowa, sił Związku Oficerów, to obrona przy ich pomocy  demokracji parlamentarnej wydawała się aktem skrajnego cynizmu.  Biorąc pod uwagę fakt, że sztab obrony Białego Domu (…) składał się właśnie z tych ludzi, a na jego czele stał Albert Makaszow, wariant jakiegokolwiek rozumnego kompromisu z każdym dniem wydawał się coraz bardziej wątpliwy
– Coraz istotniejszą rolę wśród oddziałów ochronnych rosyjskiego parlamentu odgrywali przedstawiciele faszyzującej Rosyjskiej Jedności Narodowej, którzy wyróżniali się karnością i determinacją. Wódz partii A. Barkaszow został awansowany przez A. Ruckiego do stopnia podpułkownika, a oddziały bojowników RJN cieszyli się znaczną autonomią, choć formalnie podlegały dowództwu ministra obrony W. Aczałowa. Wzrost roli i autorytetu neofaszystów wśród obrońców Białego Domu wykorzystywały proprezydenckie media, które publikowały zdjęcia wygolonych na łyso młodzieńców wznoszących rękę w charakterystycznym pozdrowieniu i wykrzykujący hasło „Sława Rosji…
Pozycję prezydenta B.Jelcyna wzmacniały głosy poparcia dochodzące z zagranicy. Ze stroną prezydencką sympatyzowali zarówno przywódcy czołowych mocarstw światowych, jak i dziennikarze wpływowych mediów międzynarodowych.  O tym, że obrońcy Białego Domu byli świadomi faktu, że zagraniczni dziennikarze sympatyzują raczej ze stroną przeciwną może świadczyć choćby wystąpienie parlamentarne jednego z liderow antyprezydenckiego oporu S. Baburina, który podejmował pewne działania mające na celu pozyskanie poparcia obcojęzycznych środkow masowego przekazu:
 
Dziś dyskutowałem z amerykańskimi dziennikarzami, i kiedy oni zaczęli tłumaczyć mi, jakim to dobrym człowiekiem jest Borys Jelcyn, odpowiedziałem im: wiecie, ja to może i nawet byłbym zadowolony z faktu, że on wprowadza dyktaturę. Teraz wam się wydaje, że będzie to dyktatura proamerykańska, ale miejcie świadomość, że Borys Nikołajewicz dzisiaj jest, jutro go nie będzie, a ta dyktatura, która nastąpi po nim, jestem tego pewien, będzie już zupełnie inna. Jeśli do tego czasu nie uda wam się zniszczyć naszego wielkiego mocarstwa i zamiast jednej, wielkiej Rosji uzyskać dwudziestu-trzydziestu niepodległych państw z bronią  jądrową, to ja wam nie zazdroszczę.
-Prezydencka strona konfliktu, która zdołała zjednać sobie większość rosyjskiej inteligencji,  przyjęła kurs na ostateczne zwycięstwo. Do siłowej rozprawy z parlamentem wzywali B. Jelcyna radykalni przedstawiciele obozu demokratycznego, wśród których bezkompromisowością wyróżniała się przewodnicząca „Związku Demokratycznego” Walerija Nowodworskaja, autorka pamfletu pod sugestywnym tytułem „Dobijcie gadzinę!”:
 
„Dzisiaj (…) musimy skonstatować, że komunistycznej gadziny nie dobiliśmy, i ona znowu przymierza się do pożarcia Rosji. Chasbułatow i Anpiłow, Prochanow i Ruckoj, Zorkin i Makaszow, głupi deputowani i ich brunatni bojownicy, wszystkie siły reakcji zjednoczyły się, by zniszczyć młody rosyjski liberalizm, który jest jedyną siłą zdolną wybawić nas od Czerwonego Jarzma. Nadal nie odrąbaliśmy komunistycznemu smokowi jego ostatniej głowy – władzy radzieckiej”
Na przełomie września i października 1993 roku stało się dla wszystkich oczywiste, że jedynie misja mediacyjna, której patronowałaby osoba ciesząca sie po obu zwaśnionych stronach rzeczywistym autorytetem może zapobiec bratobójczemu rozlewowi krwi
– Do znanych postaci życia publicznego Rosji, które wyraziły gotowość poprowadzenia mediacji mających na celu niedopuszczenie do zbrojnej konfrontacji należał między innymi patriarcha Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej Aleksy II. 29 września Patriarcha Moskwy i Wszechrusi wystąpił z wezwaniem do obu walczących stron.Mediacje duchownego skończyły się porażką.
-3 października 1993 roku o 14:00 na Placu Październikowym zgromadziło się 3 tysiące demonstrantów niosących czerwone flagi ZSRR i czarno-złoto-białe sztandary carskiej Rosji. Uczestnicy mitingu solidaryzujący się z obrońcami Białego Domu w ostatniej chwili zostali poinformowani przez moskiewską merię o nielegalnym charakterze zgromadzenia
– Doszło do starć demonstrantów z milicją; choć siły lojalne wobec prezydenta użyły gazu łzawiącego, manifestanci zdołali przerwać blokadę i przejść most. Kolumna demonstrantów podążała dalej, w kierunku Placu Smoleńskiego, a później wzdłuż Pierścienia Sadowego; wznoszono okrzyki „Ruckoj prezydentem!” i „cała władza w ręce rad.
Wielodniowa izolacja parlamentu została przerwana. W wyniku rozkazu ministra W. Jerina na kilka godzin milicja i wojsko niemal całkowicie zniknęły z centrum Moskwy. Wśród demonstrantów zapanowała atmosfera triumfalizmu i euforii. Morale antyprezydenckich opozycjonistów było bardzo wysokie. Liderzy antyliberalnej rebelii, nawet gdyby tego zapragnęli, zapewne nie zdołaliby powstrzymać rozentuzjazmowanych bojowników od działań ofensywnych
– Przywódcy opozycji, wśród których było wielu doświadczonych polityków, ulegli nastrojom panującym wśród zgromadzonych.  Idący na czele kolumny I. Konstantinow wygłosił przemówienie z balkonu Domu Rad, wzywając opozycję do ostatecznego przejęcia władzy. Oznajmił, że „jeśli Jelcyn otworzy ogień do demonstrantów, zostanie powieszony przez lud na ścianach Kremla”.
U boku generała stał przewodniczący Rady Najwyższej FR R. Chasbułatow:
 
„Aleksandr Ruckoj:
  • Proszę o uwagę. Młodzieży, mężczyźni zdolni do noszenia broni! Zbierajcie się po lewej stronie budynku! Formujcie oddziały, trzeba dziś wziąć szturmem merię i <<Ostankino>>
  • Hurra!
Rusłan Chasbułatow:
  • Wzywam naszych mężnych wojowników, aby przywiedli tu swe wojska, czołgi po to, by szturmem zdobyć Kreml, a uzurpatora… Jelcyna…
[Entuzjastyczny aplauz demonstrantów zgromadzonych na ulicy zagłuszył koniec wypowiedzi]”
– Podczas szturmu bojownicy zdobyli trzy transportery opancerzone; wicepremier rządu miasta Moskwy Aleksandr Braginskij został wzięty do niewoli
-Pod centrum telewizyjnym „Ostankino”, bronionym przez ok. 690 żołnierzy wojsk wewnętrznych (w tym oddział specjalny „Witiaz’” i sześć wozów pancernych) zgromadził się tłum liczący 12 tysięcy ludzi – była to mniej więcej połowa demonstrantów wcześniej obecnych przed Białym Domem. Początkowo ze strony A. Makaszowa padały udostępnienia czasu antenowego obrońcom parlamentu. Generał domagał się rozmów z dyrektorem telewizji Wiaczesławem Braginem, spotkał się jednak z odmową
– Wśród demonstrantów narastały konfrontacyjne nastroje, podsycane przez polityków. W. Anpiłow i I. Konstantinow wygłosili przemówienia, wzywające do szturmu na stację telewizyjną, który miał stać się preludium do przejęcia władzy w państwie i  w perspektywie odbudowy Związku Radzieckiego. Rebelianci podjęli próbę ataku wyprzedzającego. Celem akcji zaczepnej było przejęcie kontroli nad największą rosyjską rozgłośnią telewizyjną – uzyskanie kontroli nad najpotężniejszym narzędziem propagandy w Federacji Rosyjskiej. Dowodzona przez generała A. Makaszowa grupa ochotników uzbrojonych w karabiny i nieliczne wyrzutnie granatów, dysponująca trzema zdobycznymi transporterami opancerzonymi, podjęła nieudaną próbę wzięcia szturmem wieży telewizyjnej. W oddziale tym byli m.in. późniejsi założyciele Partii Narodowo-Bolszewickiej E. Limonow i Taras Rabko. Z milicyjnych megafonów rozlegały się kolejne żądania złożenia broni. Rebelianci pod wodzą A. Makaszowa nie posłuchali ostrzeżeń. Przedarli się przez kordon milicji, nie byli jednak w stanie stawić czoła wojsku broniącego centrum telewizyjnego. Wierni B. Jelcynowi żołnierze otworzyli ogień do rebeliantów w momencie, gdy ci wdarli się na parter budynku mieszczącego studia telewizyjne. W siedzibie stacji telewizyjnej wybuchł pożar. Wozy pancerne wojsk wewnętrznych rozpoczęły ostrzał okolic budynku; na linii ognia znaleźli się bezbronni cywile. O 19:30 centrum telewizyjne w „Ostankino” na kilka godzin przestało nadawać program telewizyjny.  W obliczu przewagi wroga A. Makaszow podjął decyzję o odwrocie do pobliskiego parku. E. Limonow cytuje wypowiedziane wówczas przez generała słowa: „Zrobliliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Mam nadzieję, że przez miesiąc nie będą w stanie przywrócić transmisji”. Dalej E. Limonow pisze:
„Powstanie dogorywało. Gdy leżałem w parku pod ostrzałem, nie wiedziałem jeszcze, jaki los zgotowano moim towarzyszom, którzy pozostali w Białym Domu. Pomyślałem również, że następny przewrót i powstanie przyjdzie organizować mnie”.
 Ok godziny 23:00 siły zbrojne lojalne wobec B. Jelcyna przejęły pełną kontrolę nad okolicami „Ostankino”, choć pojedyncze strzały rozlegały się aż do świtu. Podczas starcia pod moskiewskim centrum telewizyjnym zginęło około 37 osób.
Nieudany szturm na centrum telewizyjne „Ostankino” uważany jest za ostatni epizod powstania październikowego i zarazem symbol klęski antyjelcynowskiej opozycji. W. Anpiłow w swoich wspomnieniach opisał klęskę próby zdobycia stacji telewizyjnej, snując zarazem refleksje na temat porażki obrońców Białego Domu:
  1. Anpiłow w swoich wspomnieniach opisał klęskę próby zdobycia stacji telewizyjnej, snując zarazem refleksje na temat porażki obrońców Białego Domu:
 
„Oto i centrum telewizyjne w Ostankino. Imperium kłamstwa, które <<Pracownicza Rosja>> oblegała przez wiele dni w czerwcu 1992 roku. O szturmie centrum telewizyjnego napisano morze artykułów, pamiętników i niemało książek. (…) Powstanie ludowe w Moskwie w październiku 1993 roku poniosło porażkę dlatego, że jego kierownictwo w osobach Ruckiego
, Chasbułatowa i całej Rady Najwyższej Rosji od samego początku wykluczało rozwinięcie się konfliktu ku zbrojnej konfrontacji i nie przygotowywali się w należny sposób do zbrojnego starcia. Stąd niezdecydowanie Ruckiego – rozdawać ludowi broń czy nie, jego ślepa wiara w misję pokojową Patriarchy”.
  1. Baburin zwrócił uwagę na mitomanię i przedwczesny triumfalizm przywódców opozycji, którzy w decydującym momencie nie zdobyli się na trzeźwy osąd sytuacji:
 
   „Gdy po przesławnym mitingu 3 października, podczas którego wystąpili wodzowie i wezwali <<Na Ostankino! Na Ostankino!>> wszedłem do gabinetu Chasbułatowa, zobaczyłem, że przewodniczący coś pisze. Zapytałem: <<Co pan pisze, Rusłanie Imranowiczu>>? On odpowiedział: <<tworzę listę ludzi, których nie można wypuszczać za granicę>>. Ja powiedziałem wówczas: <<czy pan oszalał, jaką listę? Jeśli w przeciągu kilku godzin siłowe resorty nie zaczną przestrzegać prawa i nie poprą Rady Najwyższej, to będzie pan mogł zapomnieć na wieki o swojej liście!>  
 
Brawurowy, lecz zakończony klęską szturm Ostankino posłużył B. Jelcynowi jako pretekst do wprowadzenia w Moskwie stanu nadzwyczajnego i ostatecznego rozprawienia się z buntownikami. Prezydent przyleciał helikopterem na Kreml, gdzie odbyła się narada z udziałem najważniejszych urzędników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa – W. Czernomyrdinem, W. Jerinem, P. Graczowem, a także szefem prezydenckiej ochrony Aleksandrem Korżakowem, cieszącym się wówczas jeszcze ogromnym zaufaniem B. Jelcyna[3]. Dekret O natychmiastowych środkach dla wprowadzenia reżimu stanu wyjątkowego w Moskwie podpisany przez prezydenta o godzinie 5:00 rano 4 października zawierał szczegółowe instrukcje w zakresie stosowania środków nadzwyczajnych dla władz wszystkich szczebli, służb specjalnych i wojska. Po podpisaniu dekretu prezydent wygłosił orędzie do narodu, w którym oznajmił, że „zbrojny bunt faszystowsko-komunistyczny w Moskwie będzie stłumiony w najkrótszym możliwym czasie”.
Przez pewien czas wątpliwości budziła postawa wojska, które – jak dotąd – zachowywało neutralność w konflikcie, wyczekując momentu, gdy będzie można opowiedzieć się po stronie zwycięzcy. Dzięki deklarowanej niezależności wzrastała siła przetargowa armii, która stawała się kluczowym czynnikiem w walce o władzę. W decydującym momencie armia opowiedziała się po stronie prezydenta. Mimo to przed przyjęciem na siebie odpowiedzialności za szturm wzdragał się nawet prezydencki minister obrony, gen. P. Graczow.
W szturmie na Dom Rad uczestniczyły elitarne oddziały dywizji kantemirowskiej i tamańskiej, wojska powietrzno-desantowe z Naro-Fomińska, Riazania i Tuły, dywizja wojsk wewnętrznych do zadań specjalnych im. Feliksa Dzierżyńskiego, a także jednostki specjalne „Alfa” i „Wympieł” podlegające MSW FR.
Szturm wiernych prezydentowi wojsk na Biały Dom rozpoczął się 4 października o 6:45. O 9:00 gmach parlamentu został ostrzelany przez czołgi dywizji kantemirowskiej i tamańskiej z oficerskimi załogami, które bez najmniejszych problemów sforsowały wzniesione przez amatorów barykady:
 „Barykady były bardzo prymitywne, wykonane z wszelkiego rodzaju blach i desek. Wydaje się, że byle buldożer, nie mówiąc już o czołgu, mógłby je zniszczyć. Koło barykad płoną ogniska, ponieważ dyżury odbywają się tam przez całą dobę. Broń – żelazne i drewniane pałki, równo ułożone w sterty kocie łby zebrane z brukowanej ulicy, także kilka butelek z benzyną na wypadek, gdyby OMON rozpoczął szturm; przecież mają karabiny. U nas karabiny ma ochrona wewnątrz budynku i ci spośród obrońców-ochotników, którym udzielono pozwolenia na noszenie broni. Jak wyjaśnił Ruckoj na jednej ze swoich konferencji prasowych, broń wydawano w zamian za dowód osobisty po rejestracji w specjalnym notesie
Już po 9:00 gmach Domu Rad Płonął. Pożar rozpoczął się na 12 i 13 piętrze, gdzie znajdował się sztab obrony parlamentu. Piętra te były ostrzeliwane przez czołgi znajdujące się na Moście Kalinińskim. Około godziny 10:00 pierwsze oddziały specnazu wspierane przez transportery opancerzone podeszły pod gmach Białego Domu.
Szturm Białego Domu stał się wydarzeniem medialnym; amerykańska telewizja CNN transmitowała bratobójcze walki w Moskwie na cały glob. B. Jelcyn otrzymał od przywódców największych mocarstw światowych i głów państw WNP carte blanche na siłowe rozwiązanie kryzysu.
W walkach o Biały Dom brali udział bojownicy faszyzującej Rosyjskiej Jedności Narodowej. Dowodzący obroną gmachu parlamentu W. Aczałow wyznaczył im odpowiedzialne zadanie obrony pięter budynku, na których mieściły się ministerstwa obrony i spraw wewnętrznych. Lider organizacji A. Barkaszow w partyjnym organie prasowym „Russkij Poriadok”  wspominał później przebieg starcia:
 
„Przekupione elitarne oddziały specnazu Wojsk Wewnętrznych, a także nadworna dywizja tamańska (…) okryły się hańbą do końca swoich dni. Właśnie te jednostki przerzucono pod gmach Rady Najwyższej, zablokowały go o 7 rano 4 października i otworzyły huraganowy ogień z dział wysokiego kalibru, granatników, pocisków reaktywnych i czołgów. Intensywny ostrzał trwał 10 godzin. Siły specnazu kilkakrotnie podejmowały próby zajęcia budynku. Wszystkie próby zostały odparte. Obrońcy trzymali się dzielnie. Nikt nie myslał o kapitulacji. To nie ostrzał artyleryjski, a decyzja Rady Najwyższej sprawiła, że wstrzymaliśmy ogień. Gdyby nie to, trzymalibyśmy się tak dlugo, jak trzeba by było”.
O 17:00 płonący gmach Białego Domu został zajęty. Aresztowano ponad 600 osób. Rozpoczęło się wyprowadzanie opozycjonistów z budynku Domu Rad. Wszyscy przywódcy alternatywnych struktur władzy zostali aresztowani. Wśród kolejnych grup aresztowano R. Chasbułatowa, A. Ruckiego, W. Aczałowa, W. Barannikowa i J. Woronina. Część liderów ruchu oporu – wśród nich R. Abdułatipow i W. Sokołow – opusciła budynek Białego Domu nad ranem, tuż przed upływem ultimatum, co pozwoliło im odebrać „odprawę” i skorzystać z gwarantowanych przez B. Jelcyna praw socjalnych dla byłych deputowanych ludowych. Z oblężonego budynku uciec zdołali przywódcy opozycji radykalnej – m. in. W. Anpiłow, A. Barkaszow i E. Limonow.
-Walki uliczne będące następstwem kryzysu konstytucyjnego 1993 roku były najkrwawszym tego rodzaju wydarzeniem, jakie miało miejsce w Moskwie od 1917 roku. Według oficjalnych źródeł 187 osób zginęło a 437 zostało rannych. Nieoficjalne źródła podają nawet dziesięciokrotnie większą liczbę ofiar. Przeważającą część ofiar walk stanowili obrońcy Białego Domu; zginęło jedynie dwunastu żołnierzy wiernych Jelcynowi.
-Kontrowersje wzbudziła nieobecność G. Ziuganowa wśród uczestników obrony Białego Domu podczas najbardziej dramatycznej fazy wydarzeń. Choć lider rosyjskich komunistów wchodził w skład Frontu Ocalenia Narodowego i jeszcze 21 października uczestniczył w naradach kierownictwa opozycji, 24 października wraz ze swoim bliskim współpracownikiem A. Tulejewem opuścił Dom Rad z zamiarem „mobilizacji ludzi pracy” dla poparcia Białego Domu. Decyzja G. Ziuganowa o opuszczeniu sojuszników stała się przyczyną licznych oskarżeń o tchórzostwo i zdradę. Sam przewodniczący KPRF zaprzeczył tym zarzutom w wywiadzie udzielonym tygodnikowi „Zawtra”: „Nie muszę się wstydzić swojego zachowanie podczas tych tragicznych dni. Nie kierowałem się swoimi osobistymi interesami. Pragnąłem zapobiec bezmyślnej i bezsensownej ofiarności. Walczyłem o partię, której proces narodzin cały czas trwał. I to właśnie ona jako jedyna przetrwała zadany przez Jelcyna cios i była w stanie uczestniczyć w życiu politycznym państwa
Wśród weteranów wydarzeń 1993 roku powszechne jest obwinianie przywódców opozycji o nieudolność, niedostateczne zdecydowanie i brak planu działań. W wypowiedziach i pamiętnikach uczestników antyprezydenckiej rebelii należących do radykalnego skrzydła powszechny motyw stanowi przeciwstawianie heroicznych bojowników kunktatorskim i oportunistycznym przywódcom – A. Ruckiemu i R. Chasbułatowowi – którzy wystąpili przeciw dawnemu sojusznikowi B. Jelcynowi kierując się nie tyle patriotyzmem i ideologią, co raczej osobistymi ambicjami i żądzą władzy. Przekonania radykałów w dosadnej formie wyraził E. Limonow:
 
Całe to zbiorowisko znamienitych wielmożów nic nie robiło, tylko obradowało, osuwając od władzy i naznaczając swoich p.o. ministrów i naczelników. Lekkomyślni urzędnicy nie zadbali o to, żeby fizycznie wziąć władzę, opuścić dom, zająć ministerstwa, pojechać chociażby i za Kaliniński [Most – przyp. P.S.] i zająć jakieś radio, na przykład „Echo Moskwy”, zwrócić się do narodu. Kierując się kaprysami i napadami strachu, pozer Ruckoj kilka razy zabierał i ponownie rozdawał broń. W powstaniu urzędników nie było zjednoczonej, wspólnej woli. Kto próbował nadać powstaniu rangę realnych działań (Stanisław Tieriechow, Albert Makaszow), tego obwiniano o prowokatorstwo. Ale to właśnie oni chcieli przejść od słów i papierkowej grzebaniny (w Domu pracowała drukarnia, bez ustanku produkująca dekrety przyjmowane przez deputowanych) do czynów.
Prezydent B. Jelcyn uznał, że zwycięstwo w konfrontacji z przeciwnikami politycznymi może położyć podwaliny pod pełną hegemonię jego obozu na rosyjskiej scenie politycznej. Swój tryumf wykorzystał do rozprawy z przeciwnikami politycznymi. Po upadku antyprezydenckiego powstania rozpoczęły się represje wobec opozycji. Ministerstwo Sprawiedliwości zawiesiło działalność wielu partii politycznych, m.in. „Pracowniczej Rosji”, Związku Oficerów, Frontu Ocalenia Narodowego, Rosyjskiej Komunistycznej Partii Robotniczej, Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej, Rosyjskiego Komunistycznego Związku Młodzieży, Rosyjskiej Jedności Narodowej, Rosyjskiego Soboru Narodowego, a nawet… Narodowo-Patriotycznego Frontu „Pamięć”, który poparł działania B. Jelcyna, uważając je za zwiastun tak przez siebie pożądanych antydemokratycznych i autorytarnych przemian w Rosji.  W prasie wprowadzono cenzurę prewencyjna. Zawieszono wydawanie szeregu gazet opozycyjnych, takich jak „Dień”, „Prawda” i „Sowietskaja Rossija”.
Mylili się jednak ci, którzy sądzili, że stłumienie przez B. Jelcyna rebelii będzie oznaczało radykalne zaostrzenie liberalnego i prozachodniego kursu, a także długotrwałe i brutalne represje wobec opozycji. Liderzy powstania październikowego istotnie trafili do więzienia Lefortowo, szybko jednak zostali uwolnieni w wyniku amnestii. Opozycyjne gazety – pod nieznacznie zmienionymi, albo wręcz tymi samymi nazwami – znowu zaczęły drukować antyrządowe artykuły. Organizacje narodowo-komunistyczne wznowiły działalność i wkrótce zwiększyły swą aktywność na ulicach. Co interesujące, można było odnieść wrażenie, że obóz skupiony wokół przezydenta B. Jelcyna także zmodyfikował swoją strategię, odchodząc od neoliberalnej ortodoksji, a także nieznacznie modyfikując politykę ekonomiczną i zagraniczną.  B. Jelcyn coraz częściej przejmował od swoich niedawno pokonanych przeciwników retorykę patriotyczną. Wpływ wydarzeń 1993 roku na zmianę światopoglądu dominującego w Rosji i powszechnie stosowanej retoryki dostrzegł A. Dugin:
 
„Dlaczego oni nie doprowadzili represji do końca? Nie wiem, trudno powiedzieć… Ale oni rzeczywiście zaczęli stopniowo przejmować ideologię przegranych, zgniecionych, rozstrzelanych. Tak często bywa z tyranami. Po stłumieniu buntu i unicestwieniu wroga, przejmują ich idee. Tak było i wtedy, po 1993 roku. Strona zwycięska – liberałowie, zapadniki, oligarchowie – niemal od razu po zwycięstwie zaczęli mówić o <<Rosji>>, o <<interesach narodowych>>, o <<patriotyzmie>>. Potem była Czeczenia, która pod względem krwi i głupoty – we wszystkich znaczeniach – przyćmiła na pewien czas tragedię października. (…) Wobec takiej tragedii ofiary moskiewskiej rzezi wyblakły, odeszły na drugi plan. Całe dziesięciolecie między rokiem 1993 a dniem obecnym trwał mozolny dialog między narodowo-patriotyczną opozycją lewicową, która wtedy, w październiku, wystąpiła jawnie i otwarcie, i liberalną, prozachodnią władzą oligarchiczną. I władza powoli, stopniowo zaczynała  przejmować patriotyzm przeciwnika. Jesienią 1993 roku patriotów nazywano <<czerwono-brunatnymi>>. Dziś odwrotnie: nie być patriotą – oto wyzwanie!
 
–           Sojusz polityczny radykalnych organizacji lewicowych i prawicowych nie przetrwał jako jednolity front opozycji antyliberalnej. Siłowe rozwiązanie przez prezydenta B. Jelcyna sporu z parlamentem i delegalizacja szeregu antyrządowych organizacji, gazet i czasopism, która później nastąpiła, nie pozwoliła odrodzić się wspólnemu frontowi radykałów. Niemniej jednak wydarzenia 1993 roku zrodziły heroiczny mit antyliberalnej rebelii, który zainspirował wielu działaczy radykalnych. Z inicjatywy weteranów „krwawego października” powstało później wiele organizacji odwołujących się do sojuszu komunistów i nacjonalistów, który wykuwał się w miesiące poprzedzające konfrontację, a swoją kulminację znalazł w ostrzeliwanym przez lojalne wobec prezydenta czołgi Domu Rad. Ideologia sojuszu radykalizmu lewicy i prawicy – dziedzictwo wydarzeń sierpniowych – nie przestała istnieć wraz z rozgromieniem przez siły rządowe budynku parlamentu; stała się jednym z najbardziej wpływowych i żywotnych nurtów ideologicznych Rosji współczesnej, inspirującym zarówno opozycję antysystemową, jak i elity władzy.
 
Kornel Sawiński
na podstawie książki : „Czerwono-Brunatni. Sojusz radykalizmu lewicy i prawicy w Rosji współczesnej Przemysław Sieradzan”, Warszawa 2010.
[1] Rada Bezpieczeństwa była ciałem doradczym przy Prezydencie FR utworzone na mocy ustawy z lutego 1992 roku. Do zadań organu należało przygotowywanie dekretów i zarządzeń prezydenta dotyczących bezpieczeństwa i zapobiegania sytuacjom nadzwyczajnym. Ponadto, rada mogła wnioskować o wprowadzenie bądź zniesienie stanu wyjątkowego. W skład rady wchodzili – jako stali członkowie – prezydent, wiceprezydent, premier, pierwszy zastępca przewodniczącego Rady Najwyższej i sekretarz.  Zwykłych członków powoływał prezydent.
[2] Zob. I. Iwanow, Anafiema. Chronika gsudarstwiennogo piereworota. (Zapiski razwiedczika), Moskwa 1994.
[3] Zob. B. Jelcyn, Notatki prezydenta, przeł. M. Kotowska, s. 397-399.
 
więcej:https://wiernipolsce1.wordpress.com/2016/12/30/pazdziernik-1993-geneza-sojuszu-antyliberalnego-w-federacji-rosyjskiej/