pierwszy raz wpis @godunowa zainspirował mnie pozytywnie

Rynek mieszkaniowy to ciekawy temat nie tylko statystycznie, ale głównie ogólnogospodarczo i społecznie. Bowiem budownictwo, a najdynamiczniejsze jest zazwyczaj budownictwo mieszkaniowe, to dziedzina o oddziaływaniu wielobranżowym ( warunkuje rozwój całego kompleksu przemysłów wokółbudowlanych: meblarskiego, metalowego, chemicznego, włokienniczo-tekstylnego itd.). Tak na marginesie podobnie wielobranżowo powiązanym był przemysł okrętowy - stocznie posiadały około 100 różnego rodzaju kooperantów, dlatego zniszczenie tej branżey osłabiło całość przemysłu w Polsce.

Budownictwo mieszkaniowe, to także barometr namacalnej kondycji dochodowej społeczeństwa, gdyż to ludzie decydują się na budowę bądź zakup mieszkań - z własnych oszczedności, za pomocą sytemu kredytów mieszkaniowych lub przy wsparciu pozakredytowym, głównie w wyniku określonej polityki państwa.  Warto zatem dokonać pewnych porównań historycznych.

PZ
-------------------------------

Gierek: mieszkanie dla każdej rodziny

Lata 70. to był czas wielkiego budowania. Nigdy w historii nie oddawano więcej mieszkań. III RP o rekordach czasów Gierka może śnić Pamiętam ten dzień. Nowe mieszkanie było jak nowe życie. Zima 1977 r., początek grudnia – wtedy mieszkania oddawano przeważnie pod koniec roku. A co pamiętam? Po pierwsze, zapach. Zapach nowego mieszkania, świeżo położonych farb. Po drugie, przestrzeń. To nie było wielkie mieszkanie, sześćdziesiąt parę metrów kwadratowych, ale było puste, bez mebli, więc wydawało się wielkie jak boisko. Po trzecie, gorąco. Na zewnątrz prawdziwa zima, ze śniegiem i wiatrem, w środku można było chodzić z krótkim rękawem. Po czwarte, poczucie, że zaczyna się to nowe życie, w tym, a nie innym miejscu. Nawet jeżeli do przystanku autobusowego, żeby gdzieś dojechać, szło się 10 minut. A potem, jak pamiętam, była polska krzątanina. Ach, dywan, zdobyty gdzieś pół roku wcześniej, upchnięty za szafą, można było przywieźć i rozłożyć na podłodze. Regał (Kopernik!), wystany przed rokiem, składowany w kartonach u jednej z cioć (ludzie sobie kiedyś pomagali…), montowała rodzinna ekipa. Jak wyposażona! Poziomica (wiadomo, podłoga lekko pochylona), drewniane podkładki, bułgarska wiertarka… Wielkie dzięki ci, bułgarski cudzie techniki, bez twego udaru nie zawisłyby szafki w kuchni! I jeszcze jedna scena wśród wspomnień – wielkie, dziecięce pragnienie, żeby w tym nowym mieszkaniu jak najszybciej się przespać. Nie jutro czy za parę dni. Dziś! Obudzić się w swoim. W lepszym.

Takie migawki zachowałem w pamięci. I nie mam cienia wątpliwości – to doświadczenie nie było czymś nadzwyczajnym, w tamtych latach dzieliły je miliony rodzin. Tak spełniało się największe marzenie w powojennej Polsce. Lata 70. to był czas wielkiego budowania. Nigdy w historii, ani wcześniej, ani później, nie oddawano więcej mieszkań. III RP, bez porównania bogatsza od tamtej, dysponująca nowoczesnymi technologiami, maszynami, o rekordach czasów Gierka może pomarzyć. Tego Gierka, który w mediach głównego nurtu jest albo ośmieszany, albo niezauważany, a który w sondażu „Gazety Wyborczej”, Radia ZET i TVN przez 46% Polaków został wskazany jako ten, który był najlepszym przywódcą w historii Polski. OK, to był sondaż z roku 2004, więc dziś jego wyniki wyglądałyby pewnie inaczej. Wiadomo, propaganda zohydzająca Polskę Ludową i wszystko, co z nią związane, kwitnie. Ale i tak Gierek byłby faworytem takiego sondażu. Ku rozpaczy wielu dziennikarzy. I historyków. Ten fenomen celnie scharakteryzował prof. Dariusz Jarosz, pisząc: „Jednym z wielu paradoksów obecnego stanu badań nad historią PRL jest dysproporcja między zainteresowaniami badaczy, koncentrujących się nadal przede wszystkim na polityczno-martyrologicznych wątkach dziejów ojczystych, a wizją tego okresu, oglądaną przez pryzmat różnego rodzaju dokumentów autobiograficznych, wytworzonych przez obywateli państwa. (…) Historia PRL oglądana od dołu komplikuje klasyczny, politologiczny schemat totalitarnej władzy i katolickiego, antykomunistycznego narodu, ale zbliża nas do zrozumienia społecznej istoty funkcjonowania tego państwa i jego obywateli”. Wola ludu czy wola szefa? Oto dlaczego historia jest tak mało szanowana – bo czemu ma służyć: wyjaśnianiu, co się zdarzyło i dlaczego, czy uzasadnianiu propagandowych schematów? A gdy omawiamy eksplozję budownictwa mieszkaniowego w epoce Gierka, zderzamy się z jeszcze jednym pytaniem – co jest ważniejsze, nacisk społeczny, wola ludu czy decyzje jednostki? Bo w tamtym czasie nacisk społeczny, by budować mieszkania, był potężny.

Wszystkie badania pokazują, że kwestia mieszkaniowa była w Polsce Ludowej uważana za problem numer 1. Złożyło się na to wiele elementów. Mieszkań brakowało w Polsce przedwojennej. II wojna światowa zniszczyła większość miast, ten i tak niewielki zasób powierzchni mieszkalnej. Na to nałożyła się demografia. Polska Ludowa była państwem o bardzo wysokim przyroście naturalnym. W latach 1970-1975 na rynek pracy wchodziło 3,5 mln ludzi. To był wyż urodzonych po wojnie. Oni mieli swoje aspiracje, ambicje, a władza, by zachować legitymację, musiała na to wyzwanie odpowiedzieć. Władysław Gomułka próbował ten problem rozwiązywać w ramach tamtych możliwości. Oszczędzając. Ograniczając wielkość mieszkań, ich wysokość, budując je z ciemnymi kuchniami. Ba, przymierzano się do budowy bloków z jednym węzłem sanitarnym na piętrze. Argumentowano, że dla ludzi wyrwanych z wiosek to i tak będzie postęp. To były nieudane eksperymenty. Aż nadszedł czas Edwarda Gierka.

Autor: Robert Walenciak

za: https://www.tygodnikprzeglad.pl/gierek-mieszkanie-dla-kazdej-rodziny/

Patrz także ciekawy artykuł Andrzeja Prajsnara:

" Informacje o wynikach budownictwa mieszkaniowego z lat 70 - tych, są dostępne tylko w archiwalnych rocznikach statystycznych GUS-u. Według ówczesnej nomenklatury, Główny Urząd Statystyczny dzielił ukończone mieszkania (tzn. domy i samodzielne lokale) z uwzględnieniem sektora nieuspołecznionego (budownictwo prywatne), sektora uspołecznionego spółdzielczego (budownictwo spółdzielcze) oraz sektora uspołecznionego państwowego (m.in. budownictwo komunalne i zakładowe).   

Dane GUS-u wskazują, że w latach 70 - tych to budownictwo spółdzielcze odgrywało zdecydowanie największą rolę (patrz poniższy wykres). Od 1970 r. do 1979 r. zostało ukończonych aż 1,261 mln mieszkań spółdzielczych. Do tego wyniku trzeba doliczyć również 581 700 mieszkań czynszowych, które powstały dzięki inwestycjom zakładów pracy i lokalnych władz (sektor uspołeczniony państwowy). Ogólnie rzecz ujmując, przez 10 lat (1970 r. - 1979 r.) zostało ukończonych ponad 1,84 mln mieszkań czynszowych. W ramach prywatnego budownictwa (sektor nieuspołeczniony), oddano do użytkowania 613 800 mieszkań. Do tej kategorii zaliczały się głównie domy jednorodzinne. Po zsumowaniu mieszkań ukończonych przez wszystkich inwestorów okazuje się, że ich liczba w latach 1970 - 1979 wyniosła aż 2,46 mln. Ogólny zasób użytkowanych mieszkań od 1970 r. do 1978 r. zwiększył się o 1,25 mln, ponieważ konieczna była rozbiórka wielu budynków. 

Mimo różnic ustrojowych i gospodarczych, warto porównać wyniki, które krajowa „mieszkaniówka” notowała po 1989 r. oraz w latach 70 - tych. Według nowszych danych GUS-u, od 1991 r. do 2000 r. w Polsce zostało ukończonych jedynie 894 tysiące mieszkań. Od 2001 r. do 2010 r. analogiczna wartość wzrosła do 1,30 mln ze względu na boom hipoteczny. Co ciekawe, wzrost łącznej powierzchni użytkowanych mieszkań w latach 1970 - 1978 (92,65 mln mkw.) i 2002 - 2011 (89,08 mln mkw.) był dość zbliżony. To wynika z faktu, że w minionej dekadzie nie wyburzano już tak wielu budynków. Zupełnie zmienił się też sposób użytkowania nowych mieszkań (zmiana z modelu spółdzielczego na własnościowo - hipoteczny).

(...)
W latach 70 - tych nie tylko Polacy budowali bardzo dużo lokali i domów …
Ofensywa mieszkaniowa, którą rozpoczęto w latach 70 - tych, wynikała przede wszystkim z czynników demograficznych. Od 1960 r. do 1970 r. liczba ludności Polski wzrosła o 3,16 mln (ok. 11%). Dodatkowo osoby urodzone w latach powojennego wyżu demograficznego, zaczęły zakładać swoje rodziny. Sytuacja mieszkaniowa Polaków w latach 60 - tych poprawiała się powoli. Dlatego władze PRL-u znacząco zwiększyły liczbę budowanych mieszkań (1960 r. - 4,8 ukończonego mieszkania na 1000 obywateli, 1978 r. - 8,3). Podobna zmiana miała miejsce np. w Czechosłowacji, NRD i na Węgrzech (patrz poniższa tabela). Wszystkie wymienione kraje, podobnie jak Polska masowo korzystały z technologii wielkopłytowej. Dane GUS-u (patrz poniżej) oraz inne informacje wskazują, że w rozwiniętych państwach Europy Zachodniej (np. Holandii, Francji, Danii i Austrii), liczba budowanych mieszkań była znacznie bardziej stabilna.



za: https://rynekpierwotny.pl/wiadomosci-mieszkaniowe/ile-mieszkan-powstalo-za-gierka/5931/

----------------------------------------------

Nowy rekord w budownictwie. Mieszkań oddano nawet więcej niż za Gierka


" 93,7 tys. nowych mieszkań oddano do użytku od stycznia do maja — podał GUS. To rekord czasów po-gierkowskich. Jeśli tak dalej pójdzie dotychczasowy ubiegłoroczny rekord 238,6 tys. w ciągu 12 miesięcy zostanie pobity.


Za Gierka więcej budowano w PRLu tylko w latach 1974-1979, a najwięcej w 1978 r., kiedy oddano 283,6 tys. mieszkań. Tyle że tamte mieszkania były mniejsze niż obecnie. No i większe było wtedy zapotrzebowanie, bo dużo więcej dzieci się rodziło.
(...)
Choć w liczbie oddawanych mieszkań bijemy rekordy, to odwrotnie sytuacja wygląda w kwestii mieszkań, których budowę rozpoczęto. Według danych GUS pierwszą łopatę wbito w maju na placach budowy 16,4 tys. mieszkań, a to o 26,3 proc. mniej rok do roku. W porównaniu z kwietniem br. jest lepiej, bo zanotowano wzrost o 12,8 proc. Od początku roku można jednak mówić o załamaniu, bo liczba rozpoczętych budów spadła o 27,4 proc. rdr.

Głównym powodem jest asekuracyjna polityka deweloperów. Ci w maju zmniejszyli liczbę nowych budów o 33,8 proc. rdr do zaledwie 8,7 tys. mieszkań. W porównaniu z bardzo słabym kwietniem wynik wygląda dobrze ze wzrostem 24,5-procentowym, ale już cały okres pięciu miesięcy roku ze spadkiem 30,1 proc. rok do roku — wręcz przeciwnie.

(...)
Po uwzględnieniu powyższych danych można oszacować, że łącznie mamy w Polsce 15,6 mln mieszkań, czyli 412 na tysiąc mieszkańców."

za: https://businessinsider.com.pl/gospodarka/nowy-rekord-w-budownictwie-mieszkan-oddano-nawet-wiecej-niz-za-gierka/927ebng


( wybrał - PZ)