zmarł dr Marek Głogoczowski.


Przekazuję smutną wiadomość, na razie jedynie powołując się na "Myśl Polską", o śmierci  Marka Głogoczowskiego, który jak wielu pamięta, przez wiele lat publikował i komentował także na łamach Neon24.  Marka znałem od 25 lat i miałem okazję wspólnie uczestniczyć w kilku ważnych przedsięwzięciach polityczno-społecznych w Polsce, na Białorusi i w Rosji. Trudno powiedzieć, że jestem zaskoczony tą wiadomością, gdyż wiem, że Marek ciężko chorował od kilku lat, ale taka wiadomość wymaga zadumy i pewnego dystansu. Dlatego napiszę o Marku wkrótce.

Paweł Ziemiński
---------------------

W wieku 82 lat zmarł prof. Marek Głogoczowski pseud. Gasienica. Polski filozof, antyglobalista, przeciwnik korporacji, pisarz, taternik, alpinista i himalaista.

Brał udział w wyprawach alpinistycznych na Alaskę, do Peru, Afghanistanu, Nowej Zelandii, w góry Pamir i Himalaje. Wraz z Maciejem Kozłowskim i Andrzejem Paulo wszedł po raz pierwszy w historii wschodnim filarem na Brudgommen w masywie Trolltindane w Norwegii. Dokonał pierwszego polskiego wejścia na Denali (wówczas Mount McKinley) w 1970 roku wraz z Austriakiem Franzem. W 1972 roku zespół Głogoczowskiego wszedł północno-zachodnią granią na północny szczyt Huascaránu (Huascarán Norte) jako pierwszy, jednocześnie było to piąte zdobycie tego szczytu w historii.

Publikował w Kulturze, Przeglądzie, Obywatelu, Wspólnocie i Ojczyźnie. Opublikował kilka ważnych tekstów w „Myśli Polskiej”. Byl autorem między innymi „Jak „Janosik & Co.” prywatyzował Bank Światowy, a także list otwarty do Adama Michnika oraz inne teksty post-solidarnościowe”, „Wojna Bogów. Helios – Światowid kontra Jahwe – Hefajstos” czy „Młot na Rozum” liberalnej demokracji – studium dehellenizacji kultury europejskiej”.

Był uczestnikiem spotkań Polskiego Komitetu Słowiańskiego i Międzynarodowego Komitetu Słowiańskiego. Uczestniczył jako delegat w Kongresach Soboru Wszechsłowiańskiego. Każda rozmowa z nim to uczta intelektualna.

łj

za: Zmarł prof. Marek Głogoczowski
------------------------------------

Trzy lata temu, w wywiadzie jaki ukazał się w kwartalniku „Tatry”, nr 76, wiosną2021, tak odpowiedział m.in. na pytania dotyczące schyłku życia:

" Kiedy w górach czujesz się najlepiej?
Gdy miałem 75 lat, przeszedłem grań Wideł. To było ostatnie marzenie, które chciałem zrealizować w Tatrach. Dziś wchodzę najwyżej na Gęsią Szyję. Czasem sobie jeszcze na nartach pokręcę, bo przy dobrym słońcu ciągle nieźle widzę jednym okiem. Kupiłem nowe biegówki z łuską, chodzę po Gubałówce, Antałówce, Bachledzkim Wierchu. Jak mówi Marian Czaicki, stary przewodnik tatrzański, trzeba pokornieć. I ja spokojnie pokornieję, ale mam satysfakcję z tego, co robiłem, jak byłem młody. (…)

A dziś boisz się śmierci?
Bać się śmierci? A po co?! Ja mam chłoniaka. Odkryto go u mnie w 2012 r. po powrocie z wyprawy na Mount Cook w Nowej Zelandii. Zacząłem słabiej widzieć na jedno oko. Jesienią po badaniach okazało się, że w oczodole mam nowotwór. Po całym roku zabawy chemią, minioperacji i miejscowym napromieniowaniu wyszedłem z tego. Czułem się dobrze, jeszcze się wspinałem, jeździłem na nartach. Ale po sześciu latach chłoniak się odrodził. Wylądowałem znów u prof. Wojciecha Jurczaka, który zapytał, jak długo chciałbym żyć. A ja na to, że 80 lat, bo tyle lat żyli i Platon, i Budda. Po co więcej? Doktor Jurczak, który sam też chodzi po górach, zaśmiał się. Jeszcze nie miał takiego pacjenta. W czerwcu skończyłem 79 lat, więc do osiemdziesiątki mam mniej więcej 10 miesięcy i muszę kombinować, żeby jakoś to wyrobić. I to mnie teraz interesuje. A co będzie później? Eee tam."

za: W stadzie pędzących bizonów

Dodatek wideo:

Marek był zaprzyjaźniony z wieloma Słowakami - powodem było nie tylko sąsiedztwo geograficzne i góry, ale przede wszystkim bliskość duchowa, wynikająca ze słowiańskich korzeni. Marek był m.in. często zapraszany na konferencje słowiańskie organizowane przez Stowarzszenie "Slavica" z Nitry, którym kieruje  Miloš Zverina.