Schematem dyskursu publicznego w Polsce, i o Polsce jest tzw. dyskusja wykluczająca.

 

 
 
Tydzień temu, w piątek 3 marca 2017 r. zostałem zaproszony przez jednego z prelegentów – Adama Śmiecha na panel dyskusyjny zatytułowany : ” „Polska pedagogika klęski. Komu służy straceńczy kult Żołnierzy Wyklętych?”, którego organizatorami były Kongres Nowej Prawicy oraz Klub Dyskusyjny im. Romana Dmowskiego w Łodzi.  
Miejscem panelu było biuro eurodeputowanego Michała Marusika ( do 28 stycznia 2017 r. prezesa KNP, a w Parlamencie Europejskim wiceprzewodniczącego nowo powołanej frakcji Europa Narodów i Wolności).
Głównymi aktorami panelu byli panowie : Adam Śmiech – red. naczelny portalu Jednodniowka.pl i publicysta „Myśli Polskiej”, Tomasz Kostyła – wokalista legendarnej grupy rockowej LEGION, poeta, politycznie związany ze środowiskiem narodowym we Wrocławiu oraz prowadzący- Mariusz Janowski, mieszkający obecnie w Londynie, dziennikarz i główny animator kanału telewizyjnego na you tube o nazwie „Telewizja Kanapowa”( inicjatywy medialnej, którą zapewne ze względu na linię programową- popierają lub co najmniej życzliwie reklamują takie osoby jak St.Michalkiewicz, G.Braun, R.Ziemkiewicz no i zapewne Kongres Nowej Prawicy, jako partia).
Na wstępie zaznaczę, że było to bardzo interesujące spotkanie, którego bezpośrednim powodem była przypadające na 1 marca święto, czy też Dzień Pamięci o” Żołnierzach Wyklętych”, które przerodziły się w prawdziwy walec intelektualno- medialny, wykorzystywany z premedytacją przez partię PiS i jej funkcjonariuszy państwowych i „naukowych” – do miażdżenia racjonalnego myślenia, realizmu politycznego i  do konsekwentnych prób sformatowania świadomości  Polaków, szczególnie młodego pokolenia, i ukształtowania modelu ” nowego patrioty”. Nienawidzącego i nie ceniącego okresu PRLu oraz wychowywanego w uprzedzeniach i wrogości wobec Rosji z zamiarem uczynienia z „nowego patrioty” mięsa armatniego na wypadek sprowokowanego konfliktu regionalnego, jako elementu syjonistyczno-anglosaskiej polityki wobec Rosji.
Koncesjonowani patrioci okrągłostołowi oraz ich katolicko-radykalne i PiSowskie komanda  olbrzymi dorobek Polski z lat 1945- 1989 określają pojemnym, a zarazem pustym i kłamliwym sloganem „komuna”, natomiast współczesną Rosję- uznając ją za bezpośredniego spadkobiercę ( ZSRR) – określają ahistorycznym, reaganowskim humbugiem – „imperium zła”.  Z niewiadomych przyczyn nie wyjaśnia się natomiast młodemu pokoleniu Polaków, jakim to cudem  wróciliśmy na stare,  słowiańskie i piastowskie ziemie nad Bałtykiem i nad Odrą?  Jakim sposobem jako rzekomi „niewolnicy” odbudowaliśmy Polskę po II wojnie światowej i dokonaliśmy wielkiego awansu cywilizacyjnego szerokich mas narodu polskiego ? Skąd wziął się ten majątek narodowy, który okrągłostołowi „rycerze” i  prozachodni „demokraci i wolnorynkowcy” sprzedawali i sprzedają do tej pory zagranicznym „inwestorom” i miejscowym paserom? Nie wyjaśniają także owi okrągłostołowi „demokraci i wolnorynkowcy” istoty rzeczywistego imperium zła, jakim jest konglomerat : żydowskiej lichy i urojonego wybraństwa – brytyjskiego imperializmu i eksploatatorskiego kolonializmu- watykańskiego cezaryzmu religijnego przybranego cynicznie w szaty Chrystusa.
Zachęcając Państwa do relacji z omawianego, raz jeszcze to podkreślam – bardzo ciekawego spotkania w Łodzi , chciałbym zarazem zwrócić uwagę na jego końcowy fragment, na którym urywa się zapis filmowy ekipy „Telewizji Kanapowej” . Bo właśnie taki, a nie inny zapis spotkania, a wcześniej taki, a nie inny sposób jego prowadzenia jest  powodem napisania niniejszego tekstu. 
https://www.youtube.com/watch?v=eLGU1V_X21s
https://www.youtube.com/watch?v=eLGU1V_X21s
Jak zapewne zauważyliście Państwo, zapis relacji w końcówce się urywa…a urywa się właśnie w momencie kiedy włączyłem się do dyskusji i zabrałem głos, zresztą nie ja jeden. Nie chodzi o to, że to właśnie mojej wypowiedzi nie umieszczono w relacji ze spotkania. Chodzi o wskazanie anatomii choroby, którą możemy nazwać żydowsko-katolicką naroślą na nacjonalizmie i patriotyzmie polskim, w celu ich spacyfikowania i zmarginalizowania znaczenia polskiego ruchu narodowego, jako istotnej siły politycznej.
Już w trakcie spotkania, a jeszcze z większym przekonaniem po jego „zakończeniu” przez prowadzącego- Mariusza Janowskiego, doszedłem do wniosku, że to spotkanie nie zostało dobrze wykorzystane. Prelegenci dosyć wnikliwie i trafnie przedstawili zarówno sam polityczno-historyczny fenomen „Żołnierzy Wyklętych”, jak i ową dziejącą się na oczach nas współczesnych – świadomą polityczną i socjotechniczną manipulację tym fenomenem. Nie została jednak wykorzystana szansa zarówno ” wyjaśniająca” jak i edukacyjna ( na sali było wielu młodych ludzi, a poza tym nakręcony materiał ma zapewne intencje i cel być rozpowszechnianym w internecie ?!), aby odpowiedzieć na pytanie : a kto stoi za tym, żeby uprawiać ową pedagogikę klęski ? Na jakim podglebiu mentalnościowo – politycznym i instytucjonalnym są możliwe powtarzające się powstania i insurekcje, wyniszczające polski potencjał narodowy ( zarówno duchowy, intelektualny, materialny i organizacyjny – przede wszystkim ludzki, ale przecież także rzeczowy, majątkowy, kulturowy) ?
W powyższym kontekście usiłowałem w trakcie spotkania zaproponować analizę zjawiska ” klęsk narodowych” oraz  dociec sprawstwa  owych klęsk i konserwacji ich idei w postaci właśnie ” pedagogiki klęski”. Przy tej sposobności zauważyłem, że w dyskursie prelegentów  ( zresztą jak w ogóle w oficjalnym dyskursie publicznym )  w kontekście klęsk narodowych i całopalnych ofiar powstańczych zupełnie nieobecna jest analiza roli instytucjonalnego kościoła katolickiego oraz religijnie motywowanej ideologii krucjatowo-mesjanistycznej, a także wpływu na polski byt państwowy żywiołu żydowskiego ( a w zasadzie funkcjonowania równoległych do państwowych, antypolskich instytucji i organizacji żydowskich).
W tym momencie prowadzący, Mariusz Janowski z Telewizji Kanapowej, w pośpiechu zakończył spotkanie.
Wynoszę z tego spotkania gorzką refleksję, zresztą jak z wielu innych animowanych przez tzw. prawicę i  kręgi narodowo-patriotyczne:
schematem dyskursu publicznego w Polsce, i o Polsce jest tzw. dyskusja wykluczająca.
Przyznaje się wyłączność opiniotwórczą namaszczonym lub kontrolowanym „guru” oraz zakłada bierność współuczestników „debat”. Jest to właśnie nic innego, jak praktykowanie  na co dzień ” pedagogiki klęski” – klęski intelektu, rozumu, krytycyzmu, inicjatywy narodowej i  naturalnego procesu kształtowania elit.
Motto „Telewizji Kanapowej”  brzmiące : ” Telewizja Kanapowa” , to wolność słowa , bez cenzury, bez politycznej poprawności… ”  jest kolejnym pustym frazesem!
Prelegentów zwalniam z odpowiedzialności za przebieg spotkania, prowadzącego nie!
https://www.youtube.com/watch?v=bxKNO7SHv3I
https://www.youtube.com/watch?v=bxKNO7SHv3I
PZ   
 
 
Dodatek ilustrujący sympatie polityczne, mocodawców  oraz genezę i  rozwój  „choroby nacjonalistyczno – patriotycznej”  . Wnioski pozostawiam czytelnikom.          
 
https://www.youtube.com/watch?v=yJ5UluqhY2Q
https://www.youtube.com/watch?v=yJ5UluqhY2Q
W materiale z udziałem St. Michalkiewicza polecam szczególnie od 37′ 40”
https://www.youtube.com/watch?v=Rk62hRhFCbE
https://www.youtube.com/watch?v=Rk62hRhFCbE
https://www.youtube.com/watch?v=UxclvMmvgZE
https://www.youtube.com/watch?v=UxclvMmvgZE
https://www.youtube.com/watch?v=Fp7TPV-8iNQ
https://www.youtube.com/watch?v=Fp7TPV-8iNQ
https://www.youtube.com/watch?v=xpFsSvaUyFw
https://www.youtube.com/watch?v=xpFsSvaUyFw
https://www.youtube.com/watch?v=YC_xnVG2QNY
https://www.youtube.com/watch?v=YC_xnVG2QNY

Aneks:
 
Wyklęty, powstań!
 
Za nami kolejny 1 marca – dzień ustanowionego w 2011 r. święta tzw. żołnierzy wyklętych. Z premedytacją piszę powyższe słowa z małej litery, gdyż nie celebruję tego święta, bo uważam jego przesłanie za wysoce szkodliwe. Zresztą podobnie jak święto powstania warszawskiego również ustanowione niedawno. Razem z obchodami rocznicy powstania styczniowego wpisują się w polską pedagogikę klęski – tradycję celebracji klęsk i cierpiętnictwa, ofiarniczego stosu, gdzie życie ludzkie ma znaczenie drugorzędne, gdzie hasłem naczelnym jest „wszystko albo nic”, gdzie wreszcie są elitarni bohaterowie i zdradziecka masa. Święto żołnierzy wyklętych przybrało formę obchodów co najmniej tygodniowych z ciągłym powtarzaniem mantry o „jedynej drodze”, jaką oni wybrali etc. etc.
Żeby wszystko było jasne – pamięć, godny pochówek i pośmiertna wdzięczność za ofiarę życia dla Ojczyzny należy się wszystkim ofiarom okresu stalinowskiego, zamordowanym przez sądy i bez sądu, może szczególnie takim osobom, które nie widziały możliwości walki zbrojnej po 1945 r., jak gen. Fieldorf, czy Adam Doboszyński. Popełnione na nich i na wielu innych niewinnych ludziach mordy sądowe obciążają władze Polski okresu stalinowskiego bez żadnego usprawiedliwienia. Przy okazji omawianego święta nie mamy jednak do czynienia z hołdem dla niewinnych ofiarach, lecz z ideologiczną ofensywą obozu celebracji klęski, która ma służyć wielorakim celom politycznym, a którą, dla ułatwienia sobie zdeprecjonowania przeciwników, ubrano w wygodną formę kultu. Kult zaś, z samej istoty, wyklucza krytykę, wyklucza obiektywne badania historyczne, wyklucza dyskusję. Ci, którzy ośmielą się mieć inne zdanie od głosicieli kultu, otrzymują, bez wysłuchania racji, miano zdrajców, odszczepieńców narodu.
Kult żołnierzy wyklętych służy obecnej ekipie rządzącej, wspomaganej przez historyków IPN, do osiągnięcia celów politycznych w dwóch najważniejszych aspektach.
Po pierwsze, w aspekcie historycznym. Aspekt znajduje dwojaki wyraz. Z jednej strony, dochodzi do całkowitego zanegowania Polski istniejącej w latach 1944-89, o której mówi się tylko i wyłącznie źle, podkreślając i wyolbrzymiając wady, zaś w najlepszym wypadku stosując wyniosłą kpinę. Pomijaniu takich faktów, jak spontaniczna odbudowa kraju, jak rozwój przemysłu i wielki skok cywilizacyjny np. mieszkańców wsi, likwidacja analfabetyzmu, czy może najważniejsze kwestie, jak objęcie i zagospodarowanie Ziem Odzyskanych i podpisanie układów granicznych z państwami niemieckimi i dziesiątki innych niepodważalnych pozytywów tamtej Polski, towarzyszy, z drugiej strony, tworzenie political fiction o niespotykanej dotąd skali. Czarny obraz rzeczywistych i wyolbrzymianych wad zostaje „doprawiony” historycznymi konfabulacjami, które byłyby tylko śmieszne i żałosne, gdyby nie wypowiadały ich najważniejsze osoby w państwie, jak wypowiedź Prezydenta RP, który mówi o „19 lat trwającym powstaniu antykomunistycznym”!?! Doprawdy, strach pomyśleć, o czym się jeszcze dowiemy w przyszłości. Już tylko krok dzieli Pana Prezydenta od emigracyjnej aberracji, takiej jak fragment oświadczenia NKW PSL w Londynie z 8 stycznia 1982 r.: „Dnia 13 grudnia 1981 r. zbankrutowany i znienawidzony reżym komunistyczny wypowiedział wojnę narodowi polskiemu. (…) Polska stała się jednym wielkim obozem koncentracyjnym. (…) Tysiące niewinnych ludzi, nie wyłączając kobiet – matek małoletnich dzieci, zostało pozbawione wolności i osadzone w nieludzkich warunkach w obozach koncentracyjnych według sowieckich wzorców. Setki zostało pomordowanych oraz ciężko rannych na skutek ataków milicji, bezpieki i wojska. (…) Wszystko to zostało opracowane i zarządzone przez Moskwę, wykonane przez zdrajców”.
Czy 19 lat (czyli do 1963 r.) trwające powstanie nie należy do tej samej kategorii konfabulacji i absurdu? Moim zdaniem, jak najbardziej. Rodzą się co prawda pytania, jak to się stało, że podczas powstania 13-letni bracia Kaczyńscy nie nosili meldunków, ale brali udział w kręceniu lekkiego, łatwego i przyjemnego filmu dla dzieci „O dwóch takich, co ukradli księżyc”? Co robił śp. Ojciec braci Kaczyńskich podczas owego powstania, skoro wg Wikipedii: „Rajmund Kaczyński, Po wojnie, w 1945 podjął studia na Oddziale Technologicznym Politechniki Łódzkiej, które ukończył w 1947 z tytułem magistra inżyniera. Podczas studiów pracował w Zakładach Samochodowych w Głownie, a po uzyskaniu dyplomu i przeprowadzce do Warszawy w marcu 1947 pracował w Polskich Zakładach Optycznych w Warszawie, a od grudnia 1947 jako kierownik robót w Społecznym Towarzystwie Budowlanym. Od 1947 był zatrudniony na Politechnice Warszawskiej z przerwami do emerytury w 1987. Prowadził również wykłady z termodynamiki na tzw. Sorbonie przy Politechnice Warszawskiej, głównie jako skrócone studia dla wyższych członków PZPR. W 1948 ożenił się z Jadwigą z Jasiewiczów, poznaną na jednym z balów karnawałowych na Politechnice Warszawskiej. W latach 1956-1957 pracował również w Biurze Projektów Zaplecza Technicznego. W 1958 uzyskał pełny etat na Wydziale Inżynierii Sanitarnej PW. Służbowo przebywał krótko w Belgii, Holandii, Republiki Federalnej Niemiec (w związku z budową ambasady amerykańskiej) oraz służbowo kilka dni w Libii w 1966 i Mińsku w ZSRR w 1977. W 1961 i 1966 prywatnie na zaproszenie rodziny wyjeżdżał do Anglii. Projektował instalacje sanitarne w budynku Ambasady USA w Warszawie. Jeszcze przez wiele lat pracował w rozmaitych pracowniach projektowych„.
Prawda, że imponujące? Ale to typowy życiorys człowieka o zdroworozsądkowym podejściu do powojennej rzeczywistości, a jednocześnie nietypowy, bo dotyczy kogoś utalentowanego, a takich nie była większość. Kiedy był czas walczyć, walczył, a potem uczył się i pracował dla kraju, takiego, jakim on wtedy był. Jak widać, mógł uciec spod dzisiaj głoszonej okupacji, ale nie uciekł. Współtworzył osiągnięcia kraju, Polski, która jest zawsze tylko jedna. Takich życiorysów (choć w większości mniej imponujących) są miliony.Dlaczego Jarosław Kaczyński dzisiaj z premedytacją pozwala na szaleństwo historyków IPN i na nieprawdopodobne political fiction Pana Prezydenta RP???
Po drugie, kult żołnierzy wyklętych ma aspekt teraźniejszy. Służy uzasadnieniu obecnej agresywnej polityki Polski wobec Rosji. Współczesna Rosja w tym ujęciu stanowi naturalną kontynuację stalinowskiego ZSRR, a sam Putin, wiadomo… Z premedytacją głosiciele kultu przerzucają pomost pomiędzy owym wyimaginowanym powstaniem a obecną sytuacją polityczną na kierunku rosyjskim. To w tym kontekście sprowadza się do Polski wojska amerykańskie. Co jednak najistotniejsze, kult wyklętych ma także konkretny wymiar i przełożenie na kwestię ukraińską. Nie przypadkiem Jerzy Targalski atakuje Kresowian i endeków (im zawsze będzie za mało!) za niepowodzenia w polityce wobec Ukrainy, ubolewa, że jeszcze nie bronimy Donbasu w tamtejszych okopach. Nie przypadkiem Waszczykowski właśnie teraz jeździ na Ukrainę i ogłasza zagrożenie dla Donbasu. Nie przypadkiem też wRzeczpospolitej z 27 lutego b.r.deputowani ukraińscy Hanna Hopko iWiktor Romaniuk przekonują nas (po co? ktoś jeszcze w to wątpi, po codziennej dawce obłędnej antyrosyjskiej propagandy w mediach w Polsce) o zagrożeniu rosyjskim i nawołują do zawarcia pomiędzy Polską a Ukrainą sojuszu obronnego! O jakiej formule? Proszę bardzo. Deputowani piszą bez ogródek: „Wydaje się, że pod uwagę powinniśmy wziąć np. zawarcie umowy wojskowo-politycznej między Ukrainą a Polską w sprawie wzajemnej pomocy wojskowej (na podstawie której atak na każdy z krajów uważany byłby za agresję na oba państwa), a w oparciu o ukraińsko-polski tandem moglibyśmy w przyszłości stworzyć regionalny sojusz obronny z udziałem innych zainteresowanych krajów. Negocjacje w tej sprawie można by rozpocząć już dziś”.
To już nie są żarty, Drodzy Państwo! To nie epigońskie przestrogi zatwardziałych endeków. To realna zapowiedź wciągnięcia Polski w wojnę z Rosją w interesie Ukrainy! I nie przypadkiem propozycja ta wypływa w tygodniu poświęconym apologii żołnierzy wyklętych, tych bohaterów straceńczej walki z Rosją.
Jak widać wysoka szkodliwość kultu, którego narastanie obserwujemy codziennie, na obu omawianych płaszczyznach jest oczywista. Najgorsze, że faszeruje się nim młodzież, a więc tych, którzy z samej natury, jako właśnie młodzi ludzie, są skłonni do czynu bez zastanowienia się nad skutkami, są w dużej mierze bezkrytyczni i łatwowierni. I łatwo przyjmują kult wyklętych jako własny. Owładnięci agresywną rusofobią i uwielbieniem dla Ukrainy starzy gracze polityczni bez rozsądku i refleksji wychowują sobie nowe pokolenie tych, których w razie czego popchną na rzeź. A potem będą wiersze, o wierności, honorze i o wyprostowanych ofiarach. Motyw „wyprostowania” obecny w poezji smoleńskiej i w ostatnim wystąpieniu Pana Prezydenta RP, zagadkowy sam w sobie, to moim zdaniem pozostałość psychologii byłego niewolnika u obecnych „dumnych Polaków”.
O tych sprawach miałem okazję dyskutować z Kol. Kol. Tomaszem Kostyłą iMarcinem Janowskim w piątkowy wieczór 3 marca w łódzkim biurze poselskim p. Michała Marusika. I choć różniliśmy w niektórych ocenach historycznych, zgodziliśmy się co do ocen i wniosków przedstawionych wyżej. Dużym plusem jest, że spotkanie organizował Klub im. Romana Dmowskiego z Łodzi (Kol. Kamil Klimczak). Nie ma co ukrywać, jest to środowisko, które jeszcze niedawno walczyło werbalnie z komuną i czciło żołnierzy wyklętych. Coś jednak zaczyna się zmieniać, co konstatuję z wielką radością, jako – powiedzmy – rutynowany endek. Ostatniego 13 grudnia młodzi koledzy nie atakowali już mitycznej komuny, ale PiS, bo to rocznica podpisania Traktatu Lizbońskiego. A teraz, przy okazji tygodnia żołnierzy wyklętych zaproponowali i zorganizowali tak radykalnie kontrastujące z ich kultem spotkanie. Dziękuję im za to i liczę na więcej. Jeden ze starszych uczestników spotkania ubolewał, że PiS przejął ideę kultu żołnierzy wyklętych od narodowców-organizatorów Marszu Niepodległości. Zwróciłem w związku z tym uwagę, że było to do przewidzenia nie tylko ze względu na większe zdolności i doświadczenie ludzi PiS-u, ale i ze względu na to, że kult ten dla obozu insurekcyjno-niepodległościowego jest czymś organicznie tkwiącym w samej jego istocie, zaś dla narodowców, jest istotowo obcy. Nie jest on zakotwiczony w tradycji ideologicznej i historycznej (w sensie spojrzenia na historię) Obozu Narodowego. Zaistniał na jego marginesie w 1945 r., wśród ludzi, którzy często w NSZ, czy NZW znaleźli się przypadkiem.
Podsumowując spotkanie i ten felieton posłużę się jako pointą jakże celnymi słowami, wypowiedzianymi przez Stefana Kisielewskiego w Tygodniku Powszechnym z 2 września 1945 r.: „(…) szczytowe akty patriotycznego uniesienia, jak powstania, były w gruncie rzeczy szkodliwe dla normalnego rozwoju narodu jako organizmu gospodarczego i cywilizacyjnego. (…) pisał o tym Roman Dmowski, wielki propagator patriotyzmu realistycznego (…).Ten ślepy i bezkrytyczny kult bohaterstwa (…) pozbawił nas stolicy, ten kult stosowany dalej przez popędliwą, politycznie niewyrobioną a spragnioną czynu młodzież, może pozbawić nas egzystencji narodowej„.
Adam Śmiech
 
 

więcej:https://wiernipolsce1.wordpress.com/2017/03/10/zolnierze-wykleci-pedagogika-kleski-refleksje/